niedziela, 27 września 2020

Czy "naprawdę" oznacza doskonale?

 


Na wstępie chciałabym zadeklarować wszem i wobec, iż od dziś nie czytam poradnikow, żadnych! 

No dobra, chyba, że nowa książka Janiny Bąk, będzie poradnikiem, to przeczytam. 

Przebrnęłam ostatnio przez "Kochaj wystarczająco dobrze", chciałam to skonfrontować troche ze swoim podejściem do życia, że "naprawdę", wcale nie oznacza "doskonale", te słowa nie są tożsame i czas najwyższy zacząć to ogarniać, życie staje się wtedy bardziej znośne, serio. 

Wiem dobrze co mowię, bo stosunkow niedawno wyzwoliłam się z dziwnych przekonań, które ktoś, kiedyś wrzucił mi do głowy, a przede wszystkim pozbyłam się chęci dąrzenia do perfekcjonizmu. Porzuciłam doskonałość i zachowuję zdrową głowę ... chyba. 

Ale do brzegu ... 

Naprawdę lubię coś robić, ale nie jestem w tym doskonała. No nie jestem! Są dużo lepsi. Czy oznacza to, że powinnam porzucić hmm ... na przykład moje hobby? 

Nie, wcale to tego, nie oznacza!

Znam ludzi, którzy się wiecznie czegoś uczą. I nie chodzi mi ty o naukę, która daje jakby wymierne korzyści, pogłębiającą dziedzinę, w której się specjalizują, bo ja też się sporo uczę i uczyś się warto, żeby nie było, do pracy, ale takich ludzi, którzy dziś uczą się kaligrafii, a jutro programowania, a pojutrze air jogi. Zastanawiam się po co to robią? Co takie skakanie z kwiatka na kwiatek daje, kiedy po wszystkich tych naukach i tak zastanawiasz się 2 godziny jak zrobić pomidorową!? I kiedy robisz to dla własnego zabicia wolnego czasu, to OK, ale kiedy uczysz się całe życie jak prowadzić biznes, w związku z tym nigdy nie wypuszczasz w świat swojego produktu, to sorry, ale marnujesz życie. Nigdy się nie przekonasz czy coś jest dobre, póki twoi klienci tego nie kupią i nie ocenią, wtedy można sie poduczyc i coś zmienić, udoskolalić. 

A z innej beczki ...

Kto nam włożył do głów, że powinniśmy być doskonałymi partnerami? I co to cholery oznacza? Jestem dobrym partnerem, nawet wg tego poradnika. Rozumiem odrębność innych ludzi, rozumiem, że nie można przygniatać swoimi potrzebami i uczuciami, a jednak zastanawiam się, a właściwie zastanawiałam się, czy to aby już doskonale, czy tylko dobrze. Tymczasem wystarczy, że jestem wystarczająco dobra - serio! Wystarczająco, czyli dokładnie tyle ile mogę lub chcę dać. 

Partnerstwo, to pół biedy, najgorzej w naszym społeczeństwie wygląda mit doskonałej mamy. Pracuje, pilnuje, kocha, zaradzi, dostrzeże, pomoże, nakarmi, posprząta, ugotuje i to wszystko w pełnym makijażu z uśmiechem na ustach i w 5 minut. A kiedy ktoś chce w czymkolwiek pomóc, to nie, dziękuję zrobię to sama! Bo zrobię to przecież doskonale!

Nie mam tak, dzielę sie obowiązkami, a niektóre wręcz wyrzuciłam ze swojego planu dnia i mam się z tym naprawdę świetnie. Bo dla mnie najlepsza mama, to ta, która ma czas dla dzieci, a nie wyprasowane prześcieradło, serio! człowiek nie jest robotem, ma czasem gorszy dzień, potrzebuje chwili lub dwóch dla siebie i na swoje sprawy. Nie jest przez to gorszy! Jest poprostu inny. 

Jeszcze jeden poradnik i trafię na terapię, serio! Będę "teraupełtować" w sobie cokolwiek  :) Dlatego porzucam ten typ literatury i żyję dalej po swojemu, według swoich wartości i doświadczeń. 

Kierowanie się w życiu własnymi wartościami nie jest łatwe i każdy o tym wie, a wybranie z ich morza, tylko siedmiu dla siebie, to droga bardzo bolesna! 

O tym już niedługo, a ćwiczenie  takie, serdecznie polecam. 

Pozdrawiam!

wtorek, 22 września 2020

Można mieć wszystko, ale nie wszystko naraz

 


Mam w życiu dwa ulubione cytaty. I powiem Wam szczerzę, że odkąd zamienila  ich cytowanie, na realne stosowanie, w swoim codziennym działaniu, wszystko zmieniło się nie do poznania. 
In plus oczywiście, inaczej dupy bym nikomu nie zawracała.

1. Zrobione, jest lepsze od doskonałego - to powiedzenie Pani Swojego Czasu, które stosuje z okładem od 2ch lat ... i działa rewelacyjnie. 
Można wiecznie jęczęć, że się czegoś nie umie, nie zna, nie potrafi, że coś jest zbyt trudne lub zbyt wymagające, można, tylko co to da? Czy siedzenie i marnowanie czasu zbliża nas do "doskonałości", czy posuwa choć odrobinę do przodu - NIE! 
Natomiast daleko, bardzo daleko zajdziemy korzystając z powyższego powiedzenia i zasady małych kroków. Wdrażaj i realizuj małymi krokami, podziel słonia na malutkie zadania i ruszaj. Nawet jeśli masz 15min dziennie, to i tak jest więcej niż nic, a samym siedzeniem i rozmyślaniem nad sukcesami, do niczego nie dojdziesz. 

W październiku rusza wyzwanie Fundacji Kobieta Niezależna, Można dołączyć tutaj, które polega na ruszaniu się, czytaniu i dokumentowaniu swoich osiągnięć, łatwizna prawda, ale po koleji.

W pierwszym miesiącu:
📍chodzimy/biegamy 2km dziennie, lub 4km co drugi dzień, ale tylko co drugi, jak opuścisz dwa treningi, odpadasz
📍 wyniki dokumentujesz w Endomondo - to mnie martwi, bo apka często ze mną nie gada, ale się zobaczy. 
📍dwa razy w tygodniu zastanawiasz się nad tym za co jesteś wdzięczna, łatwizna dla mnie, "wdzięcznik" prowadzę od roku z okładam, super ćwiczenie, polecam
📍z 7 pozycji wybierasz jedną książkę, czytasz i opisujesz 10 lekcji, ktore dla siebie z niej wyciągnęłaś

Kolejne miesiące zawierają inne wyzwania, ale chodzenie / bieganie jest niezmienne. 
To nie jest takie sobie chodzenie czy bieganie, wyzwanie ma na celu zwiększenie Twojej dyscypliny ruchowej, wyrobienie w Tobie dobrych nawyków, np kiedy pobiegasz, to wypijesz więcej wody - samo zdrowie, dodanie Ci pewności siebie - MOGĘ i ROBIĘ. Jeśli tak jak ja, masz nawyk spacerowania i ruszania się, to poćwiczysz wdzięczność i przeczytasz fajne książki. Widzisz, warto!

2. Można mieć wszystko, ale nie wszystko na raz. Powiem Wam, że odkąd to sobie wrzuciłam do głowy, stresuję się 100 razy mniej, serio. No nie da się zrobić wszystkiego naraz, zwyczajnie tak to działa. Jak chcesz mieć świetną relację z przyjaciółmi, to nie będziesz mieć super wyglancowanej chaty, bo w tym czasie jesteś na elo melo z kumpelą, a nie na szmacie w łazience. 

Nie da się mieć super rozkręconego biznesu na macierzyńskim, bo to czas dla Ciebie i nowego dziecka, często wymagającego, to takie łagodne określenie na darcie ryja 24h/24h :), kiedy to już sobie uzmysłowisz i połowę lub większość odpuścisz, to czas, który zostanie Ci podarowany, wykorzystasz potrójnie. 

Bardzo bym chciała scrapować codziennie, ale się nie da. Mam robotę na etacie, dzieci, szkoły, dom itd, więc nic na siłę nie kombinuję, wykorzystuję czas, kiedy dzieci są na treningu, czasem godzina, czasem 20 minut, czwartek wieczór, godzina na livie, już wszystkim weszło w krew i soboty, tyle ile mogę, czyli od popołudnia do wieczora. Ile w tym czasie ogarnę, tyle mam! Nauczyłam się planować posty, wpisy na FP, blog. Wykorzystuję 15min dziennie, żeby spisać w zeszyciku plan i zapisać fajną myśl, potem zbieram wszystko w całość i voila.

Nie warto marnować życia na nic nierobienie, ale też nie ma co wrzucać sobie setek zadań, które i tam pozostaną niezrobione, a nam pozostanie frustacja i samoocenianie, które w wypadku kobiet, zbyt łaskawe nie jest!

Z niewiadomych nam przyczyn, wciaż dążymy do doskonałości, tylko nie za bardzo sami wiemy, czym ta doskonałość miałaby być, ale o tym będzie szeroko za tydzień!

Pozdrawiam


wtorek, 15 września 2020

Body positive


Od zeszłego tygodnia, czy już nawet już od 2, jesteśmy świadkami medialnej dramy z gwiazdami polskiego fitnesu w roli głównej. Nie podam nazwiska jednej z nich, bo na proces mnie nie stać, dodam - żona piłkarza - nawet znanego. Pozew wycofano! Ale Pani blogerka zapowiedziała, że ... "nie przeprosi" - no żesz ...

Owa Pani, młoda i szczupła, wytrenowana, bo co innego ma do roboty, przebrała się w poduszki i odtańczyła taniec grubaski, zdjęcia w necie obarczyła oczywiście, bo jak by inaczej, podpisem - body positive. Kiedy jej post został skrytykowany przez jedną z polskich blogerek - tu nazwisko przytaczam z radością Maja Staśko, grzecznie upominając iż ciało i figura jest rzeczą niezbywalną i nie można się z niej poprostu rozebrać, celebrytka pozwała blogerkę.

Ja się pytam, gdzie tu jest body positive? Gdzie tu jest reflekcja i rozum? Czy już zawsze w naszym życiu będzie sie liczyć, tylko i wyłącznie kasa? Czy nikt z nas nie może głośno mówić, że Pani A lub B nie tylko opowiada i pokazuje głupoty, a na dodatek swoim działaniem krzywdzi ludzi? 

To, że Pani celebrytka zarabia na tworzeniu swojej marki i fit orbity, nie czyni z niej żadnego eksperta w kwesti ciałopozytywności, która jest RELACJĄ przyjacielską z własnym ciałem, a nie ktorżniczym go traktowaniem, celem pozbycia się "balastu". Poczucie bycia szczęśliwą rodzi się i przechowuje w naszych mózgach, a nie w przez kogoś wymyślonej diecie, batoniku, nowym przyrządzie czy kostiumie do ćwiczeń, by tylko i wyłącznie pomnażać własny hajs.  

Bycie empatycznym oznacza wykazywanie się poczuciem "wejścia w buty" drugiej osoby, NIM wypowie lub pokaże się cokolwiek. Szczególnie pokaże! Polecam doczytanie na ten temat owej Pani. 

Ruch body possitive powstał w 1996 r. z inicjatywy cierpiącej na zaburzenia odżywiania, pisarki i producentki Connie Sobczak oraz psychoterapautki Elizabeth Scott. Obie Panie połączyły siły i stworzyły ruch, w którym najważniejsza jest somoakcepracja 

Żyć ciałopowytywnie, to znaczy, jak dla mnie, patrzeć w lustro bez obrzydzenia dla samej siebie i swojego ciała. Nie jest to absolutnie propagowanie otyłości, a każdy kto tak uważa jest poprostu idiotą. Jeżeli uważasz, że można coś w twoim wyglądzie zmienić, to OK - idź i działaj, ale nie kosztem tygodniowych głodówek, godzin na siłowni i hektolitrów potu, by zrzucić 2kg. 
Ciało pozytywność to niemówienie o sobie "góra tłuszczu" czy "wokek na kości", to mówienie - to jestem ja, tak wyglądam, taką siebie kocham i z taką sobą lubię żyć. Jeden tylko punkt, gdzie mówię głośne NIE -  bez włosów pod pachami! Błagam!

Nasze ciała nie muszą zachwycać nikogo, poza nami samymi!!!

Zdrowy tryb życia, to 3 najważniejsze jego filary - zdrowy i w odpowiedniej ilości dostarczany organizmowi SEN, normalny RUCH, czyli spacery, przemieszczanie się na rowerze czy też pieszo, a nie tylko samochodem  i zdrowe pożywienie, 5 porcji warzyw i owoców dziennie. Niektórzy dodają do tego sex :)

Lubisz siłownię - ćwicz! Lubisz diety - nie żryj, ale nie oceniaj i nie baw sie w psychologa, bo jeden przedmiot na szemranej uczelni, nie czyni Cię psychologiem! 

Pozdrawiam

niedziela, 6 września 2020

Pandemia, czy to krzyk Matki Natury

To mój blog i moje zdanie, nie trzeba czytać, począwszy od każdego dowolnego miejsca, z którym się nie zgadzacie. Ale jak się nie zgadzacie, to może, mimo wszystko i właśnie dlatego, że się nie zgadzasz, warto owo zdanie poznać do końca?

Groźna choroba, która zabiła już na świecie wiele milionów ludzi, to jak dla mnie bardzo głośny krzyk Matki Natury,  która mówi nam dosadnie -  albo zaczniecie szanować świat i Ziemię, która od minionów lat nosi wasze dupy, albo sama się z Wami rozprawię i to badziewiem, które wymyśliliście. Najgłośniejsz chyba wrzask, który usłyszeliśmy, ale mam wrażenie, że tylko na chwilę.

Czy wiecie o tym, że to właśnie pandemia spowodowała, że Chiny PO RAZ PIERWSZY, od niewiadomo jak długiego czasu, przestały się dusić we własnym smogu, a do Wenecji wróciły delfiny - tak, takie rzeczy o pandemi i jej skutkach, też można przeczytać w prasie i necie! 


Jakoś nie wierzę w przypadek, raczej skłaniam się ku przestrodze, że to najwyższy czas, by świat zwolnił, a nawet gwałtownie stanął i zmienił tory po których pędzi. Na razie stanął na 3 miesiące, i uwięził Cię w jakimś M. "Jeśli miałeś szczęście było to M4, a jeśli jakoś dodatkowo świat chciał Cię plasnąć w ryj, to zastał Cię w kawalerce bez balkonu" - Mam wątpiliwości" Radomska - bardzo mi się podoba to zdanie i bardzo tu pasuje. 

Po czasie zamknięcia, wszyscy jak jeden mąż cieszyli się z głupiego spaceru, możliwości wyjścia do sklepu, odwiedzin fryzjera czy kosmetyczki, w miarę swobodnego przemieszczania się nawet poza granice. Czego nas to zamknięcie nauczyło? NICZEGO! Smutna to jak dla mnie wiadomość, niestety. A dlaczego tak uważam? Uważam tak, bo słyszę o czym ludzie dookoła mówią i co wypisują w necie! 

Ponad 500 milionów ofiar śmiertelnych na świecie, a w internecie wciąż pojawiają się głosy o "fałszywej pandemii". Teorie spiskowe na temat epidemii wywołanej przez najbogatszych ludzi świata. Nasz Antek, to przy tym mały pikuś.  Nie będzie jeden z drugim nosił maseczki, bo w maseczce są grzyby - nie wiem jak na to wpadli, ale podpowiadam, można kuźwa wyprać ją, nie będzie jeden z drugim dezynfekował rąk,  bo nie widziali atestu płynu, którym pani w szkole dezynfekuje ręce dzieciom, a w ogóle grypa zabija rocznie więcej osób, niż Covid. 

To ja się zapytam jeszcze raz, czy kupując tampony, prosisz w sklepie o atest? A może przed zakupem obczytujesz strony producenta, by z owym atestem się zapoznać? A kiedy ostatnio szczepiłeś się przeciw grypie, by na nią nie zejść, co? Bo przypominam na grypę lekarstwa są, nawet szczepienia są,  na Covid - NIE! Przestałam komentować te wypowiedzi, poblokowałam wszystkich rodzimych heretyków - celebrytów, czyli pierwszych naukowców i lekarzy w kraju, zwykle po podstawówce i przestałam się denerwować, uważam, że poniżej pewnego poziomu, nie wolno schodzić. 

Czy naprawdę nie widzimy tego, że teraz, kiedy mniej in więcej wróciliśmy na stare tory, to nie wróciliśmy w komplecie, bo zniknął włąśnie z planu dzielnicy znajomy fryzjer, krewetkarnia, w której nie zdąrzyliśmy zjeść, czy kawiarenka, w której nie napijemy się już kawy? 

Wycinamy lasy, oczywiście Polska w czołówce dewastacji własnych lasów w Europie, nie szanujemy przyrody, nie interesuje nas, że każdego w lata w tym kraju właśnie,  wzrasta ilość miejscowości, w których latem brakuje wody, ludzie stali się bardzo wygodni i bardzo egoistyczni, mają wszystko w dupie, dopóki nie dotyka ich coś osobiście. 

Nie zaraziliście się, więc się nie martwicie i nie boicie? Powiedzcie to rodzinom ofiar Covida na całym świecie.

Pozdrawiam!

wtorek, 1 września 2020

Polecajki jesieni


 Jesień to dla jednych czas zadumy, ciepłych kapci i dobrych nawyków, a dla innych zimność i ciemność. Jest jak jest, ale może warto w tym roku pomyśleć, jak ten jesienny czas sobie uprzyjemnić i uczynić go deko ekscytującym?

Ja mam dla Was coś, co sama sprawdziłam na sobie i jestem zachwycona, więc polecam serdecznie na poprawę humoru w jesienny wieczór.

1. Książka numer jeden - "Mam wątpliwości" Aleksandry Radomskiej - Kliku klik - link afiliacyjny, więc dajcie radę, książka opowiada w sposób dosadny, ale i zabawny o wątpliwościach niby dorosłej kobiety, co do jej życiowej roli i przekonań jakimi nakarmił ją świat, nim wkroczyła w owe dorosłe życie, gdzie nic, ale to absolutnie nic z tych "dobrych rad", się nie spełnia :) Polecam gorąco!



2. Książka numer 2 - "Każdego szkoda" - do nabycia przez sklep - kliku klik jak to jest możliwe, że dorosła, wykształcona kobieta, laska jakich mało, ładuje się w związek z popaprańcem i toksyną, opowiedziana z pewspektywy koleżanek. Wartka akcja i świetna narracja, wystarczą dwa wieczory - warto. 

3. Ciepłe eklery - tylko ciepłe zaznaczam, czyli zrobione własnymi rączkami. Mam taki przepis - od mamy, który wychodzi wszystkim, nawet mi, gdzie jak wiecie w kuchni najczęściej odnajduję włącznik światła, więc mogę śmiało powiedzieć, że wyjdzie każdej z Was. Jak coś, to chętnie się podzielę.

4. Herbata z cytryną i miodem - wiem tego polecać nie trzeba, ale chciałabym tylko przypomnieć, jak niewiele do szczęścia potrzeba 

5. Kolor szary - to nietypowa polecajka, ale dla mnie, wręcz duchowa - przemalowaliśmy sypialnię na szaro i mam ochotę siedzieć w niej cały dzień i noc i nawet nic nie robić, tylko tam być. Kolor szary odpręża, wycisza, pozwala się uspokoić i ukoić nerwy, na mnie działa rewelacyjnie.  Nie zachęcam do remontów na jesieni oczywiście, może wystarczy szary kocyk? 

6. Domowe SPA - to juz ostatnia polecajka, żeby Was nie zanudzić po wakacjach. Uwielbiam raz na jakiś czas zaszyć się w łazience na godzinkę z muzyką i lampką wina, może być butelka i zrobić coś dla siebie - gorąca woda, maseczka, piling, paznokcie itd. Po godzinie, jestem jak nowa. Mam nadzieję, że się lubicie i dopieszczacie i takiego SPA to za bardzo polecać i namawiać do niego nie trzeba? Pamiętajcie, bądźcie dla siebie dobre!

To już koniec jesiennych polecajek z mojej wypróbowanej puli. Macie coś czym zechcecie się podzielić ze mną, zapraszam serdecznie do komentowania tu czy na stronie Nie-banalna Izabela.

Mam nadzieję usłyszeć się z Wami w kolejną środę z kolejnym tematem. 

Pozdrawiam!

Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...