niedziela, 30 września 2018

WEGE - Mam pół roku


Październik jest Międzynarodowym Miesiącem Dobroci dla Zwierzą, a przy okazji 1-go października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Wegetarianizmu.

Wiedzieliście o tym?
Jeśli nie, to już przytaczam garść szczegółów, za Wikipedią oczywiście -  (ang. World Vegetarian Day) – święto obchodzone corocznie ustanowione 22 listopada 1977 przez Międzynarodową Unię Wegetariańską (ang. International Vegetarian Union, IVU), a więc obchodzimy je w tym roku po raz 41, mnie natomiast, właśnie mija 6 WEGE miesięcy i całkiem mi z tym dobrze.
Nie jestem głodna, słaba i bez chęci do życia, co wiecznie słyszałam, wręcz przeciwnie! Czuje się lekko i beztrosko, mam więcej energii i lepszy humor.
Nie mogę powiedzieć, że właśnie odkryłam istnienie, bo aż tak całkiem zacofana nie jestem, ale bardzo doceniłam istnienie kolorowych smoothie, czyli koktajlu ze zblendowanych owoców i/lub warzyw z jogurtem, sokiem najlepiej sprawdzają się te z miąższem lub zwyczajną wodą. Koktajle są pożywne, smaczne szczególnie z mango, a przede wszystkim szybkie w przygotowaniu, co dla mnie jest bezcenne.

Mój numer 1 czas przygotowania 3 min

1 mango i jogurt naturalny, można dolać trochę wody dla rozcieńczenia no bajka!


Numer 2 - czas przygotowania 5 min

1 banan, 1 jabłko, seler naciowy dla mnie max dwie łodyżki, odnóżki, jogurt naturalny pycha, ale smak, przyznaję dość specjalny 😊



Numer 3 czas przygotowania 1 minuta

1 banan , 1 jabłko, ½ szklanki soku truskawkowego, jogurt naturalny cudny 😊

Pisałam już, ale powtórzę. Ja przeszłam na wegetarianizm głownie z 2 powodów samopoczucia, miałam dość ociężałości po posiłkach nawet po śniadaniu  i waga, a właściwie kuźwa cały wagon ciężaru, ale ludzie są wegetarianami z wielu powodów religia, przekonania, miłość do zwierząt itd., niezależnie od motywacji, jak widać na moim przykładzie, każdy wegetarianinem może zostać, stawiam więc Wam kochani 30-to dniowe wyzwanie  - miesiąc bez mięsa!!!

Kto się zgłosi? Są zawodnicy?

Niejedzący mięsa, to fajne towarzystwo - Albert Einstein, Leonardo da Vinci, Lew Tołstoj, Pitagoras, czy w końcu ja cała na biało 😊 Dołączycie?!
Nieważne czy zostaniesz wegetarianinem, czy nie, nie o to tu zupełnie chodzi, nie namawiam nikogo i nikogo nie oceniam, jednak może w miesiącu dobroci dla zwierząt, warto coś zmienić?


Pozdrawiam!

sobota, 29 września 2018

Nieubłagalnie nadchodzi jesień!



Jeszcze cieszę się słońcem i oby trwało to jak najdłużej oraz w miarę długim dniem, ale mam już z tyłu głowy taką myśl idzie jesień, a za nią zimaCiemność, zimność i nuda!!!

Więc może jakiś kurs? Zmiana wystroju wnętrza? Siłownia? Basen na 6 rano? 😊

Przesilenie jesienno zimowe odczuwam co roku jakby mocniej i chociaż na ciemność i zimność nic poradzić nie mogę, to z nudą postanowiłam walczyć. Jak? Najlepiej aktywnie! Dlatego też wymyśliłam i postawiłam przed sobą kilka jesiennych śmiesznych wyzwań, do których zamierzam wciągnąć rodzinkę, Nikt nigdy nie mówił, że nasze postanowienia i plany muszą być tylko i tylko poważne, więc niech będzie wesoło. Im śmieszniej, tym lepiej. Przyjemnie jest się sprawdzać i motywować do działania, nie potrzeba się tylko przy tym za bardzo nadymać.



A więc do dzieła:

1 -  wywołam zdjęcia z wakacji i zrobię piękny kolaż każdego roku robimy wiele zdjęć z różnych miejsc, a potem trzymamy je na dyskach czyli korzystamy z nich niezmiernie rzadko, dlatego właśnie w tym roku wszystkie wywołam, a część z nich zawieszę w ramkach na ścianie. Koszt niewielki, zabawa przednia i każdy może mieć w swoim pokoju własną kompozycję wspomnień z wakacji,
2 rozwój mojej pasji  scrapbookingowej -  warsztat zaliczony, niestety dawno temu, teraz chciałabym popracować trochę nad kartkami z wykorzystaniem mojej cudnej maszynki i nowych wykrojników,
3 zdrowie, czyli wracam na jogę przynajmniej raz w tygodniu jesienią i zimą nie mam motywacji do ruchu, wiem to, bo widzę wskaźniki wagi. I chociaż nordikowa grupa zapaleńców z Jest Lepiej  chodzi okrągły rok, to jakoś mnie przekonać nie mogą! Głównie dlatego, że ciemno i zimno dlatego na ten czas będzie miło przenieść się gdzieś pod dach. Ćwiczyłam już jogę, bardzo lubię tę formę ruchu, wiec na jogę!!!
4 - przeczytam 3 książki nieznanych mi zupełnie autorów i napiszę recenzję na blogu nieczęsto sięgam po książki kiedy w ogóle nie kojarzę autora. Zwykle jak coś rzuca mi się w oczy, to najpierw trochę sprawdzam co w trawie piszczy, teraz chcę spróbować czegoś nowego, nie tylko innego niż ulubiony gatunek literacki, ale też nieznanego autora,
5 - zorganizuję romantyczną kolację dla dwojga – od ponad pięciu lat mieszkamy z mężem i dziećmi daleko od wszelkich babć i cioć, nie ma komu podrzucić chłopców na godzinkę czy dwie, wiec i romantyczność, taka tylko we dwoje, ogranicza się do wspólnej kawy, w czasie, kiedy chłopcy idą do kina 😊, najwyższy czas to zmienić, np. w dniu 20 - tej rocznicy ślubu,
6 - spróbuję nowych smaków herbaty – jestem dość stała w uczuciach, jeśli chodzi o herbaty a właściwie jeden ich rodzaj czarna, kiedy idę do sklepu i już, już mam zamiar kupić coś innego, to zawsze dopada mnie myśl e tam, pewnie to jakiś syf i wracam ze swoją ulubioną. Tymczasem odkryłam niedawno maleńki sklepik z herbatami świata, więc postanowiłam, że się skuszę,
7 - sfotografuję 3 atrybuty jesieni i zimy nie wzięłabym udziału w wyzwaniu fotograficznym, co to to nie, ale marzy mi się widoczek za szybką  4 pory roku, więc czemu by nie zacząć od jesieni i zimy 😊,
8 będę się dobrze bawić, a odkąd zapisuję codzienne dziękuję za, wychodzi mi to świetnie.

A Wy moi Drodzy? Myśleliście już o własnych jesiennych lub zimowych wyzwaniach?


Pozdrawiam!

sobota, 15 września 2018

Marzenia XXI – czy jeszcze marzymy?

..szukam, szukania mi trzeba, domu gitarą i piórem,
a góry nade mną jak niebo, a niebo nade mną jak góry...

 

Znacie to? Jest to oczywiście fragment Sielanki o domu Wolnej Grupy Bukowiny, ale jest to też, przynajmniej dla mnie, najpiękniej wyrażona tęsknota za marzeniami.

Zastanawiałam się ostatnio, czy ludzie jeszcze marzą, czy szukają siebie i swojego świata, czy już tylko podążają za modą i wyścigiem szczurów o czym wciąż słyszymy z kolorowej prasy i telewizyjnego bełkotu.

A jeśli jeszcze marzymy, to czy nasze marzenia zmieniły się w porównaniu z marzeniami naszych babć
Ja już swojej o to nie zapytam niestety, ale zapytałam wujka Googlea 😊

100 lat temu ludzie marzyli o zakończeniu wojen i głodu, o lekach, jakie dziś można kupić w każdym CPN-ie. Pragnęli wolności słowa, wyboru, przekonań i postaw. Nasze babcie zaczynały chodzić w spodniach,  kontynuowały naukę przekraczającą 6 klas szkoły podstawowej, zdobywały świat. Czy wiecie, że dopiero w przyszłym roku bedzie 100 lecie pozwolenia kobietom na studia prawnicze na UJ?


Czy w związku z tym, czy my kobiety XXI mamy jeszcze o czym marzyć?

I tu, Kochane moje, duże zaskoczenie - kobiety w XXI wciąż marzą o wolności,  a właściwie o braku barier w realizowaniu swojego, własnego pojęcia wolności.  
Różnie jest na świecie, pewnie, że tak, a najnowszych badań z podziałem na części świata brak, odrzućmy więc skrajności - jak kraje arabskie i zatrzymajmy się na chwilę na własnym podwórku. 

Patrząc na wciąż i wciąż wybuchające protesty i burze, to i u nas jest źle.  
Antykoncepcja awaryjna jest tylko na receptę i nie to nie tylko dla nastolatek, które podobno łykały tabletki po jak cukierki, ale dla wszystkich kobiet.
Lekarze bawią się w księży ze swoją klauzulę sumienia,  mało tego, aptekarze również ową klauzulę, chcieli by mieć.
Dla odmiany księża bawią się w polityków, oligarchów i innych cudaków. Profesorowie zapominają nagle o swojej wiedzy i twierdzą na przykład -  bez zbawiennego wpływu spermy, kobiety częściej chorują na raka – którego powoduje używanie prezerwatyw! Nie wspomnę nawet o talentach największej gwiazdy wśród profesorskiej elity, bo się zwyczajnie porzygam. 

Mam czasem wrażenie, żżyję w jakimś kuźwa dziwnym matrixie.  

Czy historia niczego nas nie uczy? 

Nie można czuć sie wolnym będąc w naszym kraju -  Żydem, pedałem, lewakiem - cokolwiek to oznacza dla tych wrzeszczących na jedynce, jakoś dziwnie przeszkadzają wszyscy INNI niż my. 
Tylko kto to są, ci MY, bo mnie na ten przykład, nikt z powyższych nie przeszkadza. 

Natomiast bardzo przeszkadzają mi ludzie głupi! Chamy i sadyści w każdej postaci, nie ważne jakiej są płci, wiary czy koloru skóry.

Doprawdy, czy w tym kraju nie mogłoby być normalnie, demokratycznie, swobodnie, tak jak TY człowieku, obdarzony mózgiem, wolną wolą i sumieniem, w swojej sypialni chcesz?! 

Pozdrawiam filozoficznie!

niedziela, 9 września 2018

WEGE - 5 miesięcy – jak jeden dzień!


Po potknięciu z zeszłego miesiąca, postanowiłam skupić się na postanowieniach nie tyle wegetariańskich, oczywiście tego przestrzegam dwa razy bardziej rygorystycznie, ile prowadzących do zatrzymania wzrostu wagi 😊, a tu nawet niespodzianka, waga poszła w dół 😊

Pamiętacie listę zeszłomiesięcznych postanowień, oto sprawdzenie co udało się osiągnąć:

Wracam do codziennego liczenia kalorii dla wszystkich 5 posiłków, kiedy tego pilnowałam, nie miałam kłopotów z wagą, a wręcz przeciwnie chudłam regularnie co miesiąc, teraz też co miesiąc regularnie – tyję - NIE – jem trzy posiłki dziennie, śniadanie, II śniadanie i obiadokolację przed 18-tą

Odstawiamy makarony – jasne, jest to najszybsze danie ever, ale ziemniaki mają dużo mniej kalorii – ok.70kcal w 100g, gdzie makaron ma w 100g aż – 196kcal i przygotowuje się je równie szybko – zapiekanka 😊TAK – ryż i ziemniaki stały się moimi przyjaciółmi 😊

Więcej ryżu jaśminowego – tylko 116kcal w 100g, a to jest jeden woreczek, który ja mam na dwa obiady czyli 58kcal 😊TAK – uwielbiam ryż jaśminowy i można go jeść zarówno na słono, jak i na słodko


Inwestujemy w orzechy włoskie – 4g – 27kcal i migdały - 15g – 87kcal – garstka dziennie dostarcza dzienną dawkę zapotrzebowania na nienasycone kwasy tłuszczowe, a przy okazji pozwalają na spalanie tłuszczu, szczególnie tego najgorszego – opony 😊 ŚREDNIO – jem kiedy są, jakoś specjalnie nie kupuję 😊

Nie odpuszczam jajek – źródła witaminy A, D, E, z grupy B, żelaza, fosforu, selenu, cynku, wapnia i magnezu – również cudnego spalacza tłuszczu szczególnie dla aktywnych, a 12km dziennie na rowerze to aktywność prawda? 😊 TAK – staram się jeść jajka przynajmniej 2 razy w tygodniu

Wypijam przynajmniej 2 kubki zielonej herbaty dziennie, ma ona właściwości oczyszczające, a na wodę z cytryną nie mogę już patrzeć TAK – w ogóle lubię herbatę, więc nie ma problemu,  a moje nowe odkrycie - zielona z mango, jest super 😊

Codziennie na jeden posiłek – dowolny – jem owsiankę z mlekiem kokosowym - ŚREDNIO – jem kiedy mam ochotę, ale codziennie, to dla mnie stanowczo za dużo  😊 poza tym niejedzenie w ogóle też działa nieźle

Dorzucając do tego rower mamy efekt przekraczający nasze najśmielsze oczekiwania.

Skończyło się lato i wakacje, wracamy do naszych najróżniejszych obowiązków, będzie mniej czasu na pilnowanie zdrowych nawyków, ale nie poddajemy się i walczymy dalej.

Jesień ze swoimi coraz dłuższymi wieczorami, to dobry czas na postawienie przed sobą wyzwań by nie gnuśnieć i nie hodować dodatkowych kilogramów przed telewizorem. Myślicie już o swoich? Jak tak i owszem, więc do „zaczytania” niebawem.



Pozdrawiam!

Wracamy do szkoły, czyli co z tą motywacją?

Jeszcze niedawno, było tak, a kiedy wspomniałam moim dzieciom, ze do końca wakacji zostały dwa tygodnie, ich miny powiedziały mi wszystko. 
Czas wolności, rowerów, podwórka właśnie się kończy, wracamy do kieratu?
Dlaczego moje dzieci, co by nie mówić, dobrze się uczące, odbierają naukę w tak dziwny dla mnie sposób – pomyślałam, przecież czas szkoły nie jest złym czasem? Zmieniają się priorytety, owszem, jest mniej czasu na wariacje - owszem, ale przecież nie ślęczą nad książkami całymi dniami!
Pogrzebałam sobie trochę w mądrych książkach i znalazłam bardzo ciekawe pomysły na motywowanie dzieci do nauki. 
Pierwszą ważną, jak nie najważniejszą informacją jest to, iż nasze dzieci nie są leniwe czy mało pojętne, przyczyną ich zniechęcenia do nauki – jest niestety postawa rodziców. Każde dziecko ma naturalną potrzebę zdobywania wiedzy, a dorośli tylko powinni nie przeszkadzać i wspierać. Zgadzacie się? Działa czy nie działa?
W różnych publikacjach, forach, badaniach można znaleźć i nawet ze 100 przykazań dla dobrych rodziców, do mnie najbardziej przemawia 5, bo znam je z własnego doświadczenia.  Zanim jednak punkty, to pozwolę sobie przytoczyć maksymę życiową, którą każdy rodzic powinien znać i  codziennie sobie powtarzać:
nie używaj słowa ALE w żadnych wypowiedziach skierowanych do dziecka
Jeśli coś jest dobrze – to jest dobrze i żadne ALE nie jest potrzebne
a jak coś jest źle -  mów JA, 
pokaż jak na ciebie wpływa zachowanie czy niekoniecznie celująca ocena twojej pociechy.
W ten prosty sposób dzieci widzą, że coś jest OK lub coś jest NOT OK.


Wracając do punktów, co myślicie o tych, nie wymyśliłam ich sama, żeby nie było, ale naprawdzę do mnie przemawiają:
·        nie strasz – dziecko i tak boi się, boi się, że nie umie wystarczająco dużo, płynnie i logicznie, zdaniem „nauczyciel będzie zły i cię skrzyczy jak czegoś nie zrobisz”, tylko je dobijamy
·        nie oceniaj i nie karz – nabazgrolił w zeszycie, to dostanie dwóje, uwagę, będzie musiał poprawić, przepisać raz jeszcze. Nie oznacza to, że nie mamy zwracać na to uwagi, wręcz przeciwnie, tylko zawsze używaj - JA – mnie się ten charakter pisma nie podoba, bo nie potrafię tego odczytać; źle się czuję, kiedy idziesz do szkoły z tak odrobioną pracą domową, wstydzę się
·        nie nagradzaj – dziecko od najmłodszych lat musi wiedzieć, że uczy się przede wszystkim dla siebie, nie dla kasy, prezentów i słodyczy
·        nie porównuj – wiem jak to boli, znam ten ból, dlatego bardzo staram się go oszczędzić swoim dzieciom, zawsze też podkreślam, że nie interesują mnie koledzy, w sytuacji kiedy słyszę „ale mamo, ten czy tamten, to może być na podwórku dłużej, ucinam rozmową – to ty jesteś moim dzieckiem i o ciebie się boję, kiedy zaczyna się robić ciemno
·        nie stawaj zawsze po stronie nauczyciela czy wychowawcy – kiedy dziecko dostaje złą ocenę, już jest poszkodowane, bo albo się nie przyłożył i tez czuje się trochę winny, lub zwyczajnie mu nie poszło. Jeśli dziecko się uczy, a wyniki są marne, trzeba zweryfikować ten sposób nauki, a nie mówić – widzisz, mówiłam!!!

Gorzej kiedy dziecko się uczyć za nic w świecie nie chce uczyć, wtedy trzeba ogromnej cierpliwości i pomysłowości by go tego zachęcać, ale to już materiał na inny wpis. 
Oby do wakacji!!!
Pozdrawiam!

Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...