Planujecie?
Ja tak, mówiłam to już wiele razy, a jednak wciąż ktoś dziwnie patrzy, kiedy
zaznaczam na kartce kolejne „odhaczone” zadania. Jednakże wypisałam się ze wszystkich webinarów gdzie niby uczą planowania i zarządzania czasem. Masakra, przeraziłam się, kiedy pokazali planer
pakowania się, ale nie o tym dziś mowa!
Skleroza? Po co tracić czas na zapisanie, przecież wiadomo co się
ma dziś
zadziać?
Nie szkoda Ci czasu?
No co Ty? No risk no fun.
To jedne z najczęstszych reakcji na moje punkty, czyli plan na dany
dzień.
Czemu to ludzi
dziwi? Nie rozumiem!
Ja planuje
wszystkie swoje zadania w ciągu dnia, tego w pracy i tego
w domu w domu! Dlaczego? Bo w ten sposób zaoszczędzam czas i nie pozwalam
sobie na wrzutki. Kiedy ktoś przychodzi z „pilną” sprawą, biorę do ręki plan i mówię, że teraz nie mogę, ale czas będę mieć za dwie godziny, to sprawdzę, zrobię, pomogę.
I ku mojemu
zaskoczeniu, po tych wszystkich durnych pytaniach i przygadaniach, ludzie naprawdę szanują to, kiedy mówię – teraz nie mam czasu! Nie
stękają i nie płaczą – czekają! Nie spuszczam nikogo na drzewo, unaoczniam
zadania, więc widać, że nie ściemniam, tylko jestem zwyczajnie zajęta.
Różne są podejścia do planowania, tak różne, jak tylko różni są ludzie.
Jedni zapisują tylko główne zadania, np – zakupy, sprzątanie itd. Inni rozbijają wszystko na małe kroczki – sprzątanie –> łazienka, okna, kuchnia –> wyrzucić śmieci, umyć szafkę itd.
Oba te sposoby są dobre i każdy następny jaki tylko wpadnie
wam do głowy będzie dobry, należy tylko pamiętać o jednym, jak już zaplanujesz, to się tego trzymaj! Postaraj się, ale tak naprawdę! Kiedy nie wyjdzie jedno zadanie, nie czekaj na
gwiazdkę z nieba, tylko bierz się za kolejne 😊.
Zdarza się, że z planów nici, bo wyskoczy jakiś duch z puszki i wszystko zburzy – nie ma jednak tragedii, teraz zrób najważniejsze, resztę przełóż na kolejny dzień!
I jeszcze jedno! U
mnie się sprawdza rewelacyjnie! Ja
zaczynam od zadań najważniejszych danego dnia. Nie ważne ile zajmą czasu – zaczynam i kończę. Jeśli zakończenie wymaga pomocy innych osób, dzielę to zadanie na dwie fazy, tak by każda miała wyraźny początek i koniec.
Znam wiele osób, które układają naprawdę szczegółowe plany na – NOWY ROK! A potem, w
grudniu orientują się, że nic z tych planów nie wyszło! To jest straszne! Bardzo demotywujące! A najgorsze, że często, jeśli nie zawsze, prowadzi do obniżenia samooceny – znowu mi nie wyszło, kurde, znowu dupa.
Polecam
planowanie w miesięcznym i tygodniowym
przedziale czasowym, spiszcie najważniejsze zadania na dany miesiąc – album dla …, kartka urodzinowa dla …., wpis na blog w sobotę, wyprawa rowerowa – gdzie już nie piszę, bo czasem miejsce
ulega zmianie, impreza w pracy, wyjazd na spotkanie z koleżankami – Łódź – było extra. Później w kolejnych tygodniach dodaję szczegóły, jak zamierzam osiągnąć dany cel.
Dlaczego to robię? Bo jak zaplanuje sobie najważniejsze rzeczy, to łatwiej mi dopasować się do planów i wyzwań rodziny. Wiem, ze wyjeżdżam, wiec nie planuję wycieczki do kina z dzieciakami, wręcz przeciwnie ogłaszam wszem i wobec, że w dany weekend wypadam z gry. Nie planuje nic na
poniedziałkowy i wtorkowy wieczór, bo jestem w domu dopiero o 20:30, wiec czas mam
tylko na sprawdzenie lekcji choopcom i kolację, ewentualnie na poczytanie w łóżku. Tak jest w każdym tygodniu, wiec nie wrzucam sobie nic więcej, przede wszystkim po to, by się nie demotywować, że się nie udało.
Osobną kwestią w planowaniu są wydatki. Różne plany wiążą się z wydatkami, czasami całkiem sporymi, wiec jak zaplanuję coś z wyprzedzeniem, to mam
szanse znaleźć na to fundusze, np. na
remont łazienki 😊.
Oczywiście, że nie da się zaplanować wszystkiego! A planowanie nie może nas demotywować, zniechęcać i straszyć. Nawet tego nie próbujcie z takim podejściem, bo kiedy coś z listy zostanie nieodhaczone raz czy dwa, szybko
się zniechęcicie i zaprzestaniecie w ogóle cokolwiek planować.
Po za tym, w życiu czasami potrzebny jest spontan!
Pamiętam jednak, że pamięć jest zawodna, czasem
jak nie zapiszę, to po prostu zapomnę.
Pozdrawiam!