poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Późne macierzyństwo - mądra decyzja czy fanaberia


Sprowokowana ot taką, niby luźną i niewinną rozmową, zaczęłam zastanawiała się nad kwestią, tak zwanego późnego macierzyństwa, zarówno nad pojęciem, jak i konsekwencjami.

Późne macierzyństwo, czyli decyzja o posiadaniu pierwszego dziecka w wieku między 30 a 44 rokiem życia, stała się dość popularnym zjawiskiem, nie tylko na Zachodzie, ale również w Polsce.

Kobiety pragną w pierwszej kolejności zdobyć wykształcenie , osiągnąć niezależność finansową i stabilną pozycję zawodową, po czym decydują się na założenie rodziny i dziecko.

Nie będę tu roztrząsać kwestii medycznych, czy zdrowotnych, bo lekarzem nie jestem, nie mam też żadnych kompetencji, by się w tym temacie wypowiadać, zastanawiam się tylko, czy Panie mające dziecko w wieku lat 20-tu, mają więcej ode mnie energii, kiedy ich dzieci dorastają? Podobno nie, bo kobiety posiadające dzieci w późniejszym wieku, później się starzeją 😊  wiec energii też,  teoretycznie przynajmniej, mają więcej. 


Niewątpliwą zaletą późnego macierzyństwa jest większa świadomość w wychowywaniu dzieci, ale również większy strach przed odcięciem pępowiny, nadopiekuńczość i zbytnie podcinanie skrzydeł, tzw.: chuchanie i dmuchanie. I tu niestety muszę się zgodzić z badaniami.

Spotkałam się też z bardzo, moim zdaniem, krzywdzącym stwierdzeniem, że późne mamy, nie są dobrymi matkami!

Dlaczego?     Z powody perfekcjonizmu!!!

Ja jestem doskonała, więc i moje dziecko również musi takie być. Nie zauważyłam niczego takiego ani u siebie, ani u żadnej z moich znajomych.  Wręcz przeciwnie wymagam od moich synów dokładnie tego samego, czego ode mnie wymagali rodzice - nauki, pomocy w domu, dobrego i kulturalnego zachowania w domu i otoczeniu, czy to wiele? 


Czasem brakuje mi energii, przyznaje, ale przecież, tak samo czułabym się zmęczona po ciężkim dniu w pracy 10 lat temu, jak i dziś. Moim lekiem na takie lenistwo i przemęczenie jest szybki prysznic i spędzanie  z dziećmi tak dużej ilości czasu, jak tylko to możliwe i co najważniejsze, ile one same w danym dniu chcą i potrzebują.

A ja lubię spędzać czas z moimi dziećmi, lubię się z nimi bawić i rozmawiać, nawet latam po 3 pokojowym mieszkaniu z nerfem w ręku i strzelam, wykrzesując przy tym z siebie tyle energii,  ile tylko mogę 😊.

Oglądamy wspólnie filmy, czytamy lektury, odrabiamy lekcje, jeździmy na rowerach i robimy mnóstwo innych rzeczy, np. kłócimy się 😊



Śledzę kilka blogów różnych mam.

Mam zajętych w domach, pracujących zawodowo, uczących się i podróżujących i wiecie co wcale się od nich nie różnię.

A jako dowód polecam, bardzo interesujący, poruszający wiele różnych tematyk blog http://mamaw.uk/.

Narzekam, jak one, że chłopcy jedzą za mało warzyw, za to czekolada mogłaby być serwowana 10 razy dziennie, nie myją rąk sami z siebie i ciągle trzeba o tym przypominać, a wieczorny prysznic jest dla nich czasami wyzwaniem porównywalnym do zdobycia K2.



Zatem, oficjalnie!!! przestaję rozmyślać nad idiotycznymi aluzjami weekendowych tatusiów i w dalszym ciągu, niezmiennie, cieszę się posiadaniem moich dzieci, nawet jeśli nie mam już 30 lat. 😊

Wszystkim mamom, też tego życzę

Pozdrawiam! 


poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Jeździmy, czyli trasa III … i nie zniechęcamy się kiedy rowerów brak.


Kolejna, już III trasa na Jurze, zawiodła nas tym razem do Złotego Potoku. Ponieważ nasze auto nie pozwala na przewiezienie czterech rowerów, postanowiliśmy skorzystać w miejscowej wypożyczalni i zwiedzić kilka urokliwych miejsc w okolicy.
Oczywiście nie wszystko, co można znaleźć w necie, jest prawdą. 
Wypożyczalni rowerów w Złotym Potoku– BRAK.


Naszą pieszą wycieczkę zaczęliśmy od zwiedzania pałacu Raczyńskich, gdzie w ochronce pani Raczyńskiej, uczył się sam Jan Kiepura.



Obok pałacu znajduje się dom, w którym mieszkał i tworzył Zygmunt Krasiński!!! To właśnie On nadał nazwy, najbardziej urokliwym miejscom w okolicy. 


Wciąż jeszcze poszukując wypożyczalni weszliśmy do Rezerwatu Przyrody "Parkowe" z jeziorem Amerykanin, platformą widokową, łabędziami i kaczkami, niestety nie można w nim pływać.


Dalej szlakiem dotarliśmy do jeziora zwanego - Sen Nocy Letniej i skałek w których znajduje się jaskinia zwana Grotą Niedźwiedzia.



Na koniec wybraliśmy się do bramy Twardowskiego, czyli skalny ostaniec będący bramą do lasów złotopotockich. Ostaniec związany jest z legendą o czarnoksiężniku Twardowskim, który dosiadając koguta odbił się od skały i poszybował na Księżyc, wybijając w wapieniu dziurę. 



Niestety bez rowerów, nie udało nam się dotrzeć do Diabelskich Mostów i Jaskiń Ostrężnickich, ale nic straconego, następnym razem …
Pozdrawiam!

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Rowerowe szaleństwo – zwiększamy dystans!



Korzystając z dobrej passy pogodowej, zabieramy Was na koleją trasę rowerową, zwiedzamy Jurę.
Propozycja naszej drugiej , dłuższej trasy rowerowej, to przejażdżka Częstochowa Mstów Częstochowa. Przyjemna trasa przez Rędziny, Konin i Jaskrów ma około 28km plus wycieczka już po samym Mstowie czyli w nogach i kołach okrągła 30-tka.

Część trasy przejeżdżamy ścieżkami rowerowymi, część niestety to jezdnia - pobocze, a część chodnik dzielony z pieszymi, ale trasa jest warta każdej kropelki Waszego potu. I oczywiście opalonych rąk 😊




Mstów to niewielka miejscowość położona na krańcu Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Nie jest to metropolia, ale warto odwiedzić tu stary klasztor Kanoników, który był pierwowzorem dla budowniczych Jasnej Góry, kompleks starych stodół, skałę miłości pod Górą Szwajcera, gdzie znajduje się sztuczny zbiornik wodny, niestety z nienadającą się do kąpieli wg miejscowych -  plażą oraz zdobyć niewielki szczyt 296m Przeprośnej Góry, z której pielgrzymujący do Częstochowy, po wielu dniach wędrówki, mogą wreszcie zobaczyć Jasną Górę.



 
Tuż przy urzędzie gminy znajdzie  się też coś dla dzieci, jeśli tylko nie są zbyt zmęczone samą jazdą moje jakoś nie były 😊



Polecam również, krótki postój na mstowskim rynku, różowe drzewa w pełnym rozkwicie, robią ogromne wrażenie.


Po wyczerpującej wycieczce trzeba coś zjeść. Tym razem postawiliśmy na lokalne miejsce Pizzernia Cicha Woda ugościła nas pizzą i przyjemnym miejscem do odpoczynku. Nie jest najtaniej, ale


Teraz zastanawiamy się nad kolejną wyprawą, bo wiecie - apetyt rośnie w miarę jedzenia :)

Pozdrawiam!

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Ruch to zdrowie – ruszajmy więc na rower!


Nie lubię robić nic bez sensu, pewnie jak większość z Was!!! 

Nie lubię na przykład spacerować, tak łazić bez sensu, ale uwielbiam pokonywać kilometry z kijkami - coraz więcej, coraz szybciej, coraz dalej. 

Nielogiczne? 

Trudno, tak już mam!

Z tej mojej "nielogiczności" powstał pomysł wypróbowania ścieżek rowerowych prowadzących do ciekawych miejsc w pobliżu Częstochowy.

Jura Krakowsko Częstochowska proponuje wiele atrakcji, między innymi skałki wspinaczkowe, jaskinie małe i całkiem duże, miasteczka i trasy leśne oraz zabytki, a wszystko to z perspektywy rowerowego siodełka.

Pierwsza trasa, rozpoczynająca mam nadzieję krótki cykl blogowy, a którą przejechałam z rodziną, to spokojna przejażdżka na ok. 14km - razy 2, bo i wrócić trzeba -  Częstochowa Rezerwat Przyrody Zielona Góra Kusięta - Częstochowa, ok. 28km. 


Rezerwat został utworzony w roku 1953, zajmuje powierzchnię 19,66 ha., a jego podstawą jest  wzgórze wapienne o wysokości 342m n.p.m.

Zwiedzić tu można jaskinia o długości ok 150m. oraz wspiąć się na skałkę zwaną Diabelskie Kowadło. Przez rezerwat przebiega oznakowany na czerwono Szlak Orlich Gniazd. 



Wycieczka rowerowa, w naszym przypadku, czteroosobowa, to wyzwanie, szczególnie wtedy, kiedy 2 z 4 osób, to dzieci, tak wiec trzeba ją odpowiednio przygotować.

Bez względu na pogodę w momencie wyjazdu, trzeba zabrać coś przeciwdeszczowego, najlepiej cienką kurtkę, a także i chyba najważniejsze, to dopasować buty do planów. Jeżeli planujemy wędrówkę lub spacer po Jurze, pomyślmy o tym, że trampki nie będą odpowiednim obuwiem, sprawdzą się buty za kostkę, najlepiej trekkingowe wersja wiosenno- letnia, w których też dobrze się pedałuje, a od biedy wystarczą adidasy.

Wyprawa z dziećmi wiąże się z postojami, zadbajmy więc o napoje WODA, tylko i wyłącznie, słodkie napoje, będą wzmagać pragnienie, przekąskę i posiłek właściwy, który można przygotować i zabrać ze sobą na zimno lub sprawdzić miejsca na trasie, gdzie można zjeść coś ciepłego.

Najważniejszą jednak rzeczą, jest dobry humor i pokłady cierpliwości. Pamiętajmy o tym, że dzieci się męczą szybciej niż dorośli, potrzebują dłuższych i częstszych przerw. Nie planujmy wiec takiej wycieczki na 3-4 godziny, zaplanujmy ją na cały dzień. Wyruszamy o 9-tej, wracamy o 21-ej lub później, jeśli tylko nasze rowery mają lampki 😊


Już dziś zapraszam na kolejne odcinki naszych wypraw.

Pozdrawiam!

wtorek, 3 kwietnia 2018

Bycie FIT – WTF - przechodzę na wegetarianizm!


Zadajecie sobie czasem pytanie, co jest ze mną nie tak, aaaaa ratunku  - nie jestem FIT!!!

Strasznie denerwuje mnie ta nagonka. Wszyscy muszą być szczupli, wysportowani, wszyscy chodzą na siłownię, liczą kalorie, nie rozstają się z aplikacjami typu wiem co jem .., żyję zdrowo i kolorowo, szkoda tylko, ze 90% tych napaleńców nie czyta etykiet na kupowanych produktach 😊

Z jednym się zgadzam, mięso wychodzi bokami, w przenośni i dosłownie. Powoduje uczucie ciężkości i przeżarcia, nawet kiedy zjemy go niewiele.
Może to wiek i zwolnienie przemiany materii, a może w końcu dorosłam do tej decyzji.  

WIĘC cytując klasyka nadejszła wiekopomna chwila - właśnie postanowiłam -  nie jem mięsa!!!

Nie rezygnuję, póki co,  z jajek i ryb czy owoców morza, ale mięsa nie jem, co nie znaczy, że nie będę za nim nie tęsknię. Pomyślałam sobie, że w okresie dostępności dużej ilości warzyw i owoców, łatwiej będzie przygotować coś lekkostrawnego, niż zimą, kiedy to apetyt jest większy, a i większe mamy zapotrzebowanie na kaloryczne posiłki, czyli mięso.  A jak wiecie jest ono zakorzenione w naszej tradycji i diecie bardzo głęboko i wiele osób chociaż myśli o jego porzuceniu, boi się walki z samym sobą.

Jestem fanem powiedzenia co nagle to po diable, więc przed podjęciem decyzji, poszperałam w necie, książkach i prasie niestety kolorowej i znalazłam kilka porad, jak w mądry sposób zmienić nawyki żywieniowe. Mądry, to znaczy taki, który nie będzie powodował wiecznego uczucia głodu bo jak jestem głodna, każde postanowienie bierze w łeb i nie będzie to nudne. Jedzenie wiecznie tego samego, zniechęca do zmian nawet najbardziej zatwardziałych.

Tak więc zaczęłam od:

 - - szczegółowej rewizji swojego jadłospisu, tak by zobaczyć, co tak naprawdę codziennie jem   masakra!!!
 - przygotowałam się by zacząć wprowadzać do swojej diety zupełnie nowe składniki, które pomagają zastąpić mięso, a ponadto odkrywają zupełnie nowe smaki - i tu ogromnie zaskoczenie, które pewnie każda z Was odkryje sama !!! Wyjaśnienie na końcu!
 - zaczęłam  komponować posiłki oparte o 4 grupy pokarmowe, dzięki którym moje dania są urozmaicone, a jednocześnie zabezpieczają przed wszelkimi niedoborami, szczegóły - 



 - zaczynam zastępować mięso większą ilością składników roślinnych - fasola, bób, groch, ciecierzyca, soja, nabiał, zboża, ale również orzechy, pestki słonecznika, migdały, ziarna sezamu, nasiona lnu, grzyby, jaja, tofu, amarantus, czyli bezglutenowe zboże. 

Natomiast ewentualny niedobór żelaza, którego większość osób się tak boi i wytyka go wegetarianom, uzupełnimy jedząc zieleninę (szpinak, sałatę, nać pietruszki, brokuły), płatki owsiane, rośliny strączkowe, kaszę, i otręby.

I voila! Mamy to :) Bez bólu i wyrzeczeń!


Na jedną rzecz trzeba jednak zwrócić uwagę, a może tylko ja tak trafiam, ale wegetarianizm nie jest tani. Nie wiem co na to ludzie od lat niejedzący mięsa, ale jak nie chcesz jeść wiecznie pomidorów i brokułów, brokułów i marchwi, to po pierwsze musisz pokombinować, a po drugie pobiegać po marketach.

A teraz najlepsze końcowe wyjaśnienie każdy z wymienionych powyżej, zdrowych produktów, znajdował z powodzeniem miejsce w mojej codziennej diecie od zawsze, ale i tak zawsze dodawałam tam mięso. I po co?

Odezwę się jeszcze w tym temacie w następnym miesiącu i opowiem jak mi idzie 😊.

Pozdrawiam!



Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...