Podobno w czasie całego życia człowiek się
przebranżawia średnio 3 razy.
Wiecie dlaczego o tym piszę, bo dość już mam
serdecznie tego wiecznego jęczenia. O, jak mi źle, jak mnie szef nie docenia,
jak mi mało płacą itd. Jest Ci kobieto źle, to zmień coś – SAMA, nikt za Ciebie
tego nie zrobi.
Oczywiście, jako potwierdzenie jakieś tam
reguły, czy nie potwierdzenie jej, nie ważne, znam ludzi, którzy całe swoje
życie spędzili w jednym miejscu pracy i nie mam nic przeciwko nim, zupełnie
nie. Fajnie, że niektórzy czy to z bobrową – ściągnięte, czy inną pomocą
znajdują już za pierwszym razem swoją drogę życia, przynajmniej zawodowego i
nią kroczą – z głową dumnie uniesioną lub wciśniętą między kolana, ale zawsze!
Natomiast niewielu znam ludzi niejęczących.
Przykładów przebranżowień w naszych czasach,
cała masa – ja ekonomistka, pracuje jako konsultant systemu IT – już w czasie
studiów wiedziałam, że w banku, to ja raczej pracować nie będę, na księgową też
się nie nadaję, więc trochę z przypadku, a trochę z nudów, wpadłam do SAP’a –
na chwilę i tak mi zeszło kilkanaście lat. A już nawet nie wspomnę, że
terapeutką też miałam być 😊.
Mam znajomą – inżyniera, po politechnice
gdańskiej, która jest projektantką ogrodów – bo jej z fabrykami po drodze nie
było, zmieniła!
Najlepszym przykładem przebranżawiającej się
kobity – jest moja Aga! Pozdrawiam Cię Kochana! Jakich ona szkół nie kończyła,
czym się nie zajmowała, w końcu odnalazła swój brzeg!
W czym więc jest problem? W lenistwie? W
poczuciu wyższości? W przekorze – macie mnie i się cieszcie?
Ogarnijmy się, no naprawdę! Źle Ci? Zmień! Po
prostu!
Nie chcesz, nie masz siły, odwagi czy czego
tam jeszcze – NIE JĘCZ.
Pozdrawiam!