W FB-owej grupie – Wegetarianie Polska, z której się
właśnie wypisałam – spotkałam się niedawno z wpisem, w którym Pani poruszyła
problem wege-terroryzmu. Zauważyłam
ten fakt już jakiś czas temu, brakowało mi tylko słowa, żeby go dobrze opisać.
Na czym polega – wege-terroryzm?
Głównie na wyśmiewaniu wszystkich, którzy nie są
weganami. Jeżeli tylko ktoś publikował coś z serem, twarogiem, jajkami, leciał
na niego niemiłosierny wręcz hejt. LUDZIE, przecież wegetarianin, to nie to samo co - weganin!?
Poszperałam wiec trochę i tak oto odkryłam, że
większością ludzi kieruje zwykła niewiedza. A jak wiadomo Ignorantia
legis non excusat – nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem!
Zanim więc wylejesz na kogoś wiadro pomyj w Internecie
czy gdziekolwiek indziej, doucz się!
Słowo wegetarianizm pochodzi z języka łacińskiego -
„vegetare” (= rosnąć, kwitnąć) lub. „vegetus” (= świeży, pełen życia,
zdrowy).
Pełen życia, nie jest tu przytaczany bezpodstawnie, jak
wiadomo wegetarianom przyświeca też filozofia życiowa, w której zwierzęta nie
mogą stanowić pokarmu, gdyż wiąże się to z pozbawianiem ich życia.
Jak w każdej filozofii, tak i w wegetarianizmie mamy
kilka rodzajów – „niejedzenia poprzez niezabijanie”, a co się z tym wiąże, pewne
skrajne do tego podejście.
Najmniej restrykcyjną formą wegetarianizmu jest – LAKTO-OVO wegetarianizm zakładający tylko i wyłącznie rezygnację ze
spożywania mięsa.
Jest to forma wege bardzo
często stosowana w czasie przejściowym, kiedy to nie rezygnujemy z odzwierzęcego
nabiału - jaj, sera, mleka, śmietany czy
jogurtów oraz miodu. W tym przypadku, nasza stara dieta nie ulega radykalnej
zmianie, nie musimy się przejmować niedoborem witaminy B12, za to powinniśmy
pomyśleć o dodaniu do diety produktów z dużą zawartością żelaza – np. fasolki
szparagowej, natki pietruszki, szpinaku, moreli czy truskawek.
I ja właśnie znajduję się w tej
grupie, z powodzeniem już dwa miesiące. Jem ryby i owoce morza, sery, jajka, śmietanę
i jogurty, o mleku już nie mówiąc.
Ciut wyższy stopień
wtajemniczenia, to LAKTO- WEGETARIANIZM. Od
powyższego różni się tylko tym, iż wyklucza z diety jajka oraz ryby i owoce morza. Zapytacie – co to
za różnica z tymi jajkami. Nie wiem, ale wydaje mi się, iż wiąże się to
bezpośrednio z ochroną życia kurczaków płci męskiej, które jako nieprzydatne w
nadmiarze, są po prostu zabijane.
Kolejnym krokiem jest - OVO-WEGETARIANIZM - dieta, która z produktów zwierzęcych dopuszcza
spożywanie jedynie jajek. Trochę dziwne jak dla mnie! Szczególnie z punktu
widzenia ochrony kurczaków.
Najwyższym wegetariańskim,
znanym mi wtajemniczeniem jest - WEGANIZM (wegetarianizm restrykcyjny) – który zakłada całkowitą rezygnację ze spożywania
wszelkich pokarmów pochodzących od zwierząt. Nabiał i jaja, to oczywistość, ale
rezygnujemy też z galaretek zawierających żelatynę, żelek czy też miodu.
Weganie restrykcyjni nie
używają kosmetyków odzwierzęcych czy też testowanych na zwierzętach, nie
ubierają się w żadne odzwierzęce formy ubrań – skóry, futra itd.
Spotkałam się jeszcze z trzema
innymi formami wegetarianizmu, ale przyznam się szczerze, że słyszę o nich po
raz pierwszy w życiu i nie znam nikogo, kto żył by w oparciu o takie reguły.
WITARIANIZM – polega na spożywaniu produktów świeżych, surowych. Maksymalna temperatura
„gotowania”, to 40 stopni Celsjusza – niewyobrażalne!
FRUTARIANIZM - najbardziej zaostrzona forma wegetarianizmu,
ponieważ osoby go stosujące nie jedzą również żadnych owoców i warzyw, których
zjedzenie zabiłoby roślinę – sałata!
SEMIWEGETARIANIZM – który zakłada jedzenie
wyłącznie drobiu lub wyłącznie ryb i owoców morza.
Jak dla mnie, OVO-WEGETARIANIZM, to ostatni krok, do którego
mogłabym dojść, ale póki co, nie jestem na to gotowa. Na razie cieszę z mojego
dotychczasowego wyniku – 2 miesiące!
Pozdrawiam!