Nic, co nas czegoś uczy, nie jest stratą czasu!
W zeszłym roku, a szczególnie w jego drugiej połowie, odpuściłam sobie scrapbooking. Goniłam trochę własny ogon, niby brałam udział w cotygodniowych, czyli u mnie raz w miesiącu, zmaganiach mapkowych, ale jakoś bez przekonania i weny.
Nie było czasu,bo były inne rzeczy do zrobienia, nauczenia się i ogarnięcia, więc w tym roku postanowiłam wystartować z kopyta.
Niestety nie mam zupelnie czasu, ani ochoty na podróżowanie po Polsce - sama, by wziąć udział w kolejnym szkoleniu scrapowym, chociaż przyznam szczerze, że zeszłoroczny kurs w Katowicach, wspominam z sentymentem. Problem w tym, że razem z dojazdem i powrotem, zabrał mi cały dzień i kosztował w chust kasy :(
Zapisałam się, więc na kurs on-line :)
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię pracować, kiedy ktoś do mnie gada, tłumaczy, skupia się na szczegółach i podpowiedziach, więc taki kurs na żywo, jest właśnie dla mnie. Jedna rzecz ważna - wyłączam komentarze, mówię dobry wieczór i dobranoc, czasem zadam pytanie, np o sprzęt, ale generalnie nie oglądam rozpraszaczy.
Nie wyobrażam sobie takiego kursu - z kartki, czyli z opisu, co i jak w jakiej kolejności, co to to nie!
I tak idąc za mocnym postanowieniem zdobywania umiejętności, już w styczniu wzięłam udział w pierwszym warsztacie on-line - "Romantyczny duet", czyli kartka w pudełku, a u mnie 2 kartki, u Olgi Bielskiej. Polecam!
To był moj pierwszy warsztat u Olgi, ale na pewno nie ostatni.
Fajna atmosfera, proste informacje, dużo szczegółów i co najważniejsze - nie wiedziałam o tym, więc był to dla mnie element zaskoczenia - własnoręcznie robione kwiatki z foamiranu. Szkoda, że jedne z trudniejszych do wykonania, jak stwierdziła sama prowadząca.
Przystępna cena - trudno znaleźć w tym świecie kurs poniżej 100zł. Ktoś powie stówka z materiałami i wejściem on-line, to nie dużo. Nie, nie jest to jakoś blokujący koszt, ale kiedy policzymy to razy 3 , bo średnio tyle kursów w miesiącu można znaleźć w grupach tematycznych i dodam, że każdy z nich jest inny, ciekawy i uczy, przynajmniej początkujących, czegoś zupełnie innego, więc, na każdym chciałoby się być :)
Niestandardowy czas - kurs wystartował o 22:00, normalnie się o tej godzinie kładę się spać, a tu mam nagle zacząć pracować, tworzyć? Okazoła się jednak, że to był super czas na taki warszatat - wszystko w koło zrobione, dzieci w łóżkach, czas dla mnie! Maleńkim minusem było to, że po warsztacie nie mogłam zasnąć, wciąż myślałam jak poprawić rożę :)
Wykorzystanie materiałów, których sama bym nie kupiła - ja gustuje w ciemnych barwach, szarości, czernie, głębokie brązy, papier z efektem desek, bordo i beże. Tymczasem dostalismy papiery - zielenie i żółcie - piękne, ale sama bym ich nie kupiła. Teraz wiem jak je szestawiać i jakie efekty dają.
Same plusy dodatnie i to bez wychodzenia z domu :) Kursy on-line, szczególnie te na żywo, są świetną alternatywą dla osób chcących się rozwijać, ale lubiących pracować w domowym zaciszu, czyli dla mnie :)
Nie jest to bynajmniej ostatni z moich tegorocznych kursów i żeby juz tak całkiem nie wyjść na leniwą bułę, powiem Wam, że i na "podróżnicze" warsztaty mam zamiar w tym roku jechać.
Już w marcu wybieram się do Łodzi na "Scrapowiesko", są już pierwsze informacje o kursach, ale jeszcze nic dla mnie, więc czekam :)
2-go maja planuję być w Katowicach na "Śląskim zlocie scrapbookingowym" to jeden z najsłynniejszych zlotów i tu na pewno będą warsztaty z Euniką Jedynak, więc bankowo na nich będę, coś jeszcze? Się zobaczy!
Listopad - 14-15 to "Art in Town" w Warszawie - tego nie znam, ale mam blisko, więc może sie skuszę?
Plany jak widać są, a teraz cierpliwie trzeba dążyć do ich realizacji.
Pozdrawiam!