wtorek, 28 maja 2019

Postanowienia rowerowe

Napisałam postanowienia, bo już trudno nazwać to wyzwaniem :)




Wyzwanie rowerowe, zorganizowane przez nasze biuro w ENDOMONDO, trwa już 2 miesiące, a ja mam ledwo 191km przejechanych. 
Z chodzeniem nie jest wcale lepiej, bo 118km – do bidonu brak 2km, ale tu trzeba szczerze powiedzieć, że bardzo często zapominam włączyć aplikację w drodze do i z pracy.

Wstyd!

Teraz, kiedy w końcu pogoda się trochę ogarnia i przestaje powoli lać, zaczynam gonić towarzystwo z rowerowej stawki. 
Leader, a w zasadzie pierwsza piątka,  jest już dla mnie nieosiągalna, ale może z tego, 20-go miejsca jakoś się wygrzebię, chociaż gdzieś w połowę pierwszej dziesiątki ?😊

Trasa rowerowa do i z pracy, jest łatwa i przyjemna, a moje różowe cudo – wciąż bez przerzutek, tylko czeka, więc teraz już nie ma odwrotu.

Rowerowanie jest super, szczególnie jak się ma porządne siodełko.

Aaaaa...do końca rywalizacji zostało 117 dni, więc zapraszam gdzieś we wrześniu na podsumowanie. 
Super celem będzie 300km miesięcznie - czas start!

Tymczasem pozdrawiam serdecznie.

piątek, 24 maja 2019

W Norwegii, to druga niedziela lutego, w Kanadzie, Niemczech i RPA to druga niedziela maja, a w Tajlandii to 12 sierpnia – co to za święto?



Dzień Matki.


Wiecie, że Dzień Matki obchodzony jest z wielką pompą dopiero od 1914 roku? Oczywiście, że pewne źródła odniosą nas do czasów starożytnych, gdzie w Egipcie czczono Izydę, jako matkę doskonałą.

Historia nowożytna, też obfituje w wiele przypowieści i sytuacji, które miały zapoczątkować obchodzenie tego święta.

Siedemnastowieczna Anglia inicjuje tzw. niedzielę u Matki, czyli dzień wolny od pracy u „pana” i powrót do domu – do matki. Dlatego właśnie w Wielkiej Brytanii święto to obchodzi się zawsze w niedzielę – czwarta niedziela wielkiego postu. Rozumiecie teraz moje zdziwienie, kiedy pewnego marcowego dnia w Londynie zaatakowały mnie reklamy namawiające do zakupów z okazji dnia matki 😊


A na ten przykład w Stanach, nie może być normalnie, wiec kłócić się można o początek prawdziwy święta dnia matki, gdyż już 1858 roku Ann Maria Reeves Jarvis ogłasza „Dni Matczynej Pracy”, gdzie pragnie uczcić pracę i poświęcenie matek właśnie, a  od 1872 Julia Ward Howe  pracuje nad wypromowaniem „Dnia Matek dla Pokoju”. Jednak za prekursorkę obchodów tego święta uznaje się Ann Marie Jarvis, która popularyzując Dzień Matki jako hołd dla własnej zmarłej właśnie matki. To za jej przyczyną właśnie, w końcu w 1914 roku Kongres USA uznał Dzień Matki świętem narodowym – druga niedziela maja.



Dzień Matki w Polsce obchodzimy również od 1914 roku, gdzie po raz pierwszy uczczono matki w Krakowie. U nas święto przypada na 26 maja.

Nie wiem co na sposób obchodów Dnia Matki powiedziała by Ann Marie, ale mnie powoli przeraża szmira i plastik, który zaczyna nam tego dnia towarzyszyć.



Ja jako mama, dostaję od moich chłopców kwiatka i całuski i jest git. Dla mojej mamy, zrobiłam kartkę, złożyłam życzenia, wypiłyśmy lampkę winka zagryzając ciastem – produkcja mamy własna  – już 11-go maja ze względu na odległość jaka nas dzieli, a że akurat się widziałyśmy, to … 😊.

Niestety nie mogłam jej zaprosić do kina … ale ubiorę w to moją siostrę 😊, to będzie dla niej miła odmiana od codzienności, a sama oczywiście nie pójdzie

Życzę Udanego Dnia Matki. 
Pozdrawiam!



piątek, 10 maja 2019

Kursy, szkolenia - świetna zabawa, a przy okazji szybka nauka




Mam nadzieję, że Dominika nie obrazi się, że wykorzystałam jej banerek, jako zdjęcie do wpisu, ale tu uczciwie mówię, że to kopia i dodatkowo  Dominikę "hastaguję".

Dziś chciałabym się podzielić wrażeniami z mini szkolenia u Dominiki 

 Jak robić świetne zdjęcia telefonem?” 





Wrażenia po? Chciałoby się powiedzieć, tylko jedno słowo – GO! 😊

Jeśli ktoś ma potrzebę robienia fajnych, wyglądających profesjonalnie zdjęć, np. by promować swoje produkty fizyczne w sklepie on-line, prowadzi bulet jurnal i chce mieć własne zdjęcia czy też po prostu, zamarzyło mu się, by mieć ładny instagram, FB, Twitter, czy co tam jeszcze jest w sieci, to polecam ten kurs.



1,5 godzinne spotkanie z profesjonalistą, w języku laika i co dla mnie było mega ważne - na zawsze. 

Odsłuchałam kurs ze cztery razy, nie dlatego, że wolno myślę, ale dlatego, że nie da się wszystkiego zapamiętać od razy i na jednym oddechu.

Poza tym, w prezentacji mamy przykłady zdjęcia dobrego i złego, do czego warto wracać. Tricki na telefonie w snapseed wypróbowałam od razu, jeszcze w czasie kursu – świetna zabawa 😊.



Z kursu dowiecie się co to jest złota godzina i dlaczego mówi się, że „najlepsze zdjęcia na świecie, to te, zrobione na parapecie”? Co to blenda? Po co komu biała i czarna pianka i dlaczego mamy nieostre lub wręcz przeciwnie, zbyt ostre fotki.

Mnie się naprawdę podobało i uważam, że było warto! Teraz siedzę sobie i obrabiam zdjęcia, żeby upiększyć blog 😊, wystarczy 5min. 

Widać coś, z tego ulepszania zdjęć?

Pozdrawiam!

Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...