W ostatnim czasie,
głównie z racji niejedzenia mięsa zainteresowałam się, przez co też przeczytałam wiele publikacji dotyczących suplementacji,
zdrowego odżywiania, konieczności dostarczania do organizmu zbilansowanych pokarmów, witamin i minerałów.
Żadna to nowa Ameryka, prawda?!
Od lat wiemy, że zdrowym ciele, zdrowy duch, tylko jakby ostatnio
wmówiliśmy sobie, takie mam wrażenie, że na nic nie mamy czasu. Nie mamy czasu gotować, wiec kupujemy gotowe mieszanki, wspomagacze i
ulepszacze, potem siłownia, bo talia rośnie, a na koniec … parę pastylek i spanie,
wiadomo, sen ważna rzecz.
W okresie
przesilenia wiosennego, letniego i jesiennego, na tak zwane obudzenie, dodanie
sobie wigoru, poprawę włosów, skóry i paznokci, na stawy,
wątrobę i pierdylion innych potrzeb, Polacy coraz częściej sięgają po kupowane bez recepty
złote środki na wszystko.
Przypomnę tylko, iż Polska jest w ciąż w niechlubnej czołówce kupowania i zażywania leków wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej, a medykamenty, w tym
suplementy dostępne bez recepty, stawiają nasz kraj naprawdę wysoko w tym okropnym rankingu, wg badania CBOS z
roku 2016 aż 8 na 10 osób w Polsce sięga po leki bez recepty, w tym po suplementy, a
tylko połowa z nich konsultuje
ich spożywanie z lekarzem lub
farmaceutą.
Po co to robimy i
czy przypadkiem sobie nie szkodzimy?
Samoleczenie, bo
tym właśnie jest suplementacja, dotyczy przede wszystkim
kobiet – to moja obserwacja,
chociaż znajduje ona
potwierdzenie w przytaczanych tu badaniach CBOS – 27% kobiet - 3% - mężczyzn, a także tych panów, którzy szczególnie aktywnie korzystają z siłowni – 7% do 1% u kobiet. Suplementy
w tych przypadkach pomóc mają w obniżeniu lub podwyższeniu masy ciała, rozbudowaniu tkanki mięśniowej lub walce z bólem.
Czym tak naprawdę jest suplement diety i czy go potrzebujemy?
Wg ustawy o
bezpieczeństwie żywności i żywienia z 25 sierpnia 2006 r. suplement diety, to
produkt, którego skład, to substancje odżywcze i który traktowany jest jako uzupełnienie normalnej żywności. Skoncentrowane źródło witamin, minerałów lub innych substancji; wprowadzony do obrotu w
formie umożliwiającej dawkowanie (w tabletkach, kapsułkach, proszku czy płynie).
Brzmi dobrze?
Tak!
Ale….
Czy czytaliście kiedyś dokładnie ulotkę jakiegokolwiek z tych suplementów?
Jedno wskazanie – poprawa kondycji skóry/paznokci – jaka poprawa, w jakim stopniu, już nie jest napisane, za to dodano 30 przeciwskazań w tym ten, iż suplementy nie mogą być stosowane przez osoby
powyżej 65 roku życia. Dlaczego? Ponieważ osoby te częściej narażone są na schorzenia przewlekłe, choroby wątroby, serca i nadciśnienie oraz choroby stawów, a w tych przypadka suplementacja jest
wykluczona, ponieważ może wpłynąć na siłę i kierunek zażywanych leków.
W jednym z
blogowych artykułów autorka powołuje się na „Nature Communications” , w którym naukowcy z University of Colorado Boulder udowadniają lub wskazują, iż, np. codzienne spożywanie naturalnego suplementu diety – formę witaminy B3 – zwany rybozydem nikotynamidu, ograniczy nam ilość przyswajanych kalorii oraz wpłynie na poprawę ciśnienia i stan naczyń krwionośnych, przekonując nas, czytelników do
suplementów.
Ponieważ wyrażenie „naturalny suplement” mi zupełnie nie pasowało, szukałam dalej i trafiłam na wyniki badań naukowców z Politechniki Federalnej w
Lozannie (Szwajcaria), którzy wykazali, że rybozyd nikotynamidu – występuje także w piwie i mleku – i może wspomagać procesy regeneracyjne organizmu poprzez zapewnienie prawidłowego funkcjonowania mitochondriów – organelli dających komórkom macierzystym energię do działania i umożliwiających im przekształcanie się w wyspecjalizowane komórki, które wchodzą w skład tkanek i organów.
Czyli miałam rację, bez pastylek się obejdzie, sięgnę po mleko 😊
Dla kogo więc te suplementy są?
I tu
niespodzianka – wygląda na to, że tylko dla osób zupełnie zdrowych!
Jeżeli naprawdę w Twoim organizmie coś szwankuje, idź do lekarza! A jeśli jesteś zdrowa po co mi wspomagacze? I to sztuczne?
Każdy lekarz czy farmaceuta poradzi nam raczej zmianę diety i sposobu życia, sport i rekreację niż korzystanie z
suplementacji. Szybciej zaleci ruch i rezygnację z używek, niż będzie nas namawiał do zażywania kolorowych pastylek na nic!
I tej wersji będę się trzymać, nie dajmy się zwariować.
Pozdrawiam!