środa, 30 maja 2018

Suplementy diety – wspomaganie czy szkodzenie?


W ostatnim czasie, głównie z racji niejedzenia mięsa zainteresowałam się, przez co też przeczytałam wiele publikacji dotyczących suplementacji, zdrowego odżywiania, konieczności dostarczania do organizmu zbilansowanych pokarmów, witamin i minerałów.

Żadna to nowa Ameryka, prawda?!

Od lat wiemy, że zdrowym ciele, zdrowy duch, tylko jakby ostatnio wmówiliśmy sobie, takie mam wrażenie, że na nic nie mamy czasu. Nie mamy czasu gotować, wiec kupujemy gotowe mieszanki, wspomagacze i ulepszacze, potem siłownia, bo talia rośnie, a na koniec parę pastylek i spanie, wiadomo, sen ważna rzecz.

W okresie przesilenia wiosennego, letniego i jesiennego, na tak zwane obudzenie, dodanie sobie wigoru, poprawę włosów, skóry i paznokci, na stawy, wątrobę i pierdylion innych potrzeb, Polacy coraz częściej sięgają po kupowane bez recepty złote środki na wszystko.
Przypomnę tylko, iż Polska jest w ciąż w niechlubnej czołówce kupowania i zażywania leków wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej, a medykamenty, w tym suplementy dostępne bez recepty, stawiają nasz kraj naprawdę wysoko w tym okropnym rankingu, wg badania CBOS z roku 2016 aż  8 na 10 osób w Polsce sięga po leki bez recepty, w tym po suplementy, a tylko połowa z nich konsultuje ich spożywanie z lekarzem lub farmaceutą.

Po co to robimy i czy przypadkiem sobie nie szkodzimy?

Samoleczenie, bo tym właśnie jest suplementacja, dotyczy przede wszystkim kobiet to moja obserwacja, chociaż znajduje ona potwierdzenie w przytaczanych tu badaniach CBOS 27% kobiet - 3% - mężczyzn, a także tych panów, którzy szczególnie aktywnie korzystają z siłowni 7% do 1% u kobiet. Suplementy w tych przypadkach pomóc mają w obniżeniu lub podwyższeniu masy ciała, rozbudowaniu tkanki mięśniowej lub walce z bólem.

Czym tak naprawdę jest suplement diety i czy go potrzebujemy?

Wg ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia z 25 sierpnia 2006 r. suplement diety, to produkt, którego skład, to substancje odżywcze i który traktowany jest jako uzupełnienie normalnej żywności. Skoncentrowane źródło witamin, minerałów lub innych substancji; wprowadzony do obrotu w formie umożliwiającej dawkowanie (w tabletkach, kapsułkach, proszku czy płynie).

Brzmi dobrze? Tak!

Ale.

Czy czytaliście kiedyś dokładnie ulotkę jakiegokolwiek z tych suplementów?
Jedno wskazanie poprawa kondycji skóry/paznokci jaka poprawa, w jakim stopniu, już nie jest napisane, za to dodano 30 przeciwskazań w tym ten, iż suplementy nie mogą być stosowane przez osoby powyżej 65 roku życia. Dlaczego? Ponieważ osoby te częściej narażone są na schorzenia przewlekłe,  choroby wątroby, serca i nadciśnienie oraz choroby stawów, a w tych przypadka suplementacja jest wykluczona, ponieważ może wpłynąć na siłę i kierunek zażywanych leków.

W jednym z blogowych artykułów autorka powołuje się na  Nature Communications , w którym naukowcy  z University of Colorado Boulder udowadniają lub wskazują, iż, np. codzienne spożywanie naturalnego suplementu diety – formę witaminy B3 zwany rybozydem nikotynamidu, ograniczy nam ilość przyswajanych kalorii oraz wpłynie na poprawę ciśnienia i stan naczyń krwionośnych, przekonując nas, czytelników do suplementów.

Ponieważ wyrażenie naturalny suplement mi zupełnie nie pasowało, szukałam dalej i trafiłam na wyniki badań naukowców z Politechniki Federalnej w Lozannie (Szwajcaria), którzy wykazali, że rybozyd nikotynamidu  występuje także w piwie i mleku   i może wspomagać procesy regeneracyjne organizmu poprzez zapewnienie prawidłowego funkcjonowania mitochondriów organelli dających komórkom macierzystym energię do działania i umożliwiających im przekształcanie się w wyspecjalizowane komórki, które wchodzą w skład tkanek i organów.

Czyli miałam rację, bez pastylek się obejdzie, sięgnę po mleko 😊

Dla kogo więc te suplementy są?

I tu niespodzianka wygląda na to, że tylko dla osób zupełnie zdrowych! 

Jeżeli naprawdę w Twoim organizmie coś szwankuje, idź do lekarza! A jeśli jesteś zdrowa po co mi wspomagacze? I to sztuczne?

Każdy lekarz czy farmaceuta poradzi nam raczej zmianę diety i sposobu życia, sport i rekreację niż korzystanie z suplementacji. Szybciej zaleci ruch i rezygnację z używek, niż będzie nas namawiał do zażywania kolorowych pastylek na nic!

I tej wersji będę się trzymać, nie dajmy się zwariować.

Pozdrawiam!   

niedziela, 27 maja 2018

Człowiek jest jednak roślinożerny




Już niedługo obchodzić będę swoją swoją drugą bezmięsną miesięcznicę J Tak, tak mnie też wolno świętować, chociaż na wycieczki do Krakowa się nie wybieram J
Nie siedzę jednak, tak zupełnie bezczynnie, upojona sukcesem, ale wciąż szukam nowych informacji, o tym jak to jest,  być – WEGE. No i oczywiście pomysłów na pełnowartościowe, smaczne, szybkie i nierujnujące budżetu rodzinnego, przepisy.

I w tym właśnie miejscu, nim przejdę do meritum, dziękuję koleżankom za podpowiedź w postaci polecenia mi dwóch blogów: 

polecająca Justyna, która sama pewnie mogła by poprowadzić blog kulinarny J - http://weganon.pl

polecająca sama właścicielka J - Tatiana - https://www.wiecejnizzdroweodzywianie.pl/




W swoich poszukiwaniach natknęłam się na bardzo interesujące badania antropologów i anatomów, w których dowodzą oni, na podstawie porównań różnych części naszego ciała z narządami mięsożernych zwierząt, iż człowiek jest istotą tylko i wyłącznie roślinożerną.

Nasza chęć pożerania mięsa jest niestety tylko i wyłącznie tradycją, podtrzymywaną przez nasze babcie i mamy – „jedz mięso, to będziesz silna”.  Tradycja owa, jest o tyle dziwna, że wegetarianizm dotarł do Europy już w VI w. p. n. e., a jedzenie "pieczystego" rozwinęło się dopiero wraz z rozprzestrzenianiem się chrześcijaństwa, czyli całe wieki później!?

Wracając jednak do badań, oto niektóre z wniosków. 


Po pierwsze i najważniejsze – zęby. Nasze, ludzkie zęby są płaskie, stworzone do przeżuwania i tarcia, a nie ostre jak u drapieżników, które mięso rozrywają.


Kolejna rzecz to ślina, która nie trawi mięsa, tylko skrobię i układ pokarmowy, a właściwie jego długość. Mięsożercy by chronić się przed odkładaniem się zgniłych resztek pokarmu – mięsa, posiadają krótki przewód pokarmowy, umożliwiający szybkie wydalanie – czyli – zupełnie przeciwnie niż człowiek.


Żołądek nasz ma 10 razy mniej kwasu solnego, niż u mięsożerców i wcale nie jest świetnie przystosowany do trawienia mięsa, stąd uczucie ciężkości i napchania.


Nie mamy też pazurów, przynajmniej większość z nas, do chwytania i rozrywania mięsa.


Proszę taką oto interesującą niespodziankę znalazłam!


I nie jest to czcze gadanie, tylko wyniki badań poważnych naukowców, między innymi Arnolda Gehlena czy Paula Adloffa. 



Okryłam również, że jest bardzo dużo odmian wegetarianizmu i nie mówię tu tylko o weganizmie, który pewnie większość z Was jako tako zna, ale to już temat na osobny wpis. Zatem do zobaczenia, a właściwie do przeczytania. 

Pozdrawiam!


środa, 16 maja 2018

Wakacyjne plany 2018!



Do wakacji zostało 5 tygodni, czyli 36 dni.

Zastanawialiście się już co będziecie robić w tym roku?

Jak każdy pracujący człowiek, mam tylko 26 dni urlopu, z których część już wykorzystałam, wiec postanowiłam spisać plan, tak, by dobrze ten czas zagospodarować i naładować baterie przed jesienią i zimą.

Nie zapominajcie jednak o tym, że mamy w sumie aż 62 dni lata i każdy z nich warto jakoś wykorzystać.

Moje plany? Proszę bardzo: 

zdjęcie na polu słoneczników nie mam pojęcia czy takie pola istnieją jeszcze i gdzie można je znaleźć, ale przeczytałam ostatnio o podobnym pomyśle i wydał mi sie tak kobiecy i romantyczny, że postanowiłam go podkupić”, bo przecież włosów na zielono nie pofarbuję. Dużo jeździmy na rowerach, wiec może się udać! A w razie niepowodzenia zmodyfikuję plan i słoneczniki zamienię na pszenicę 😊



jednodniowy spływ kajakowy  z rodzinką uważam, iż spędzenie słonecznego dnia na łonie przyrody, w dodatku nad wodą, nie mam sobie równych. Jura krakowsko - częstochowska proponuje spływy Wartą na bardzo różnorodnych trasach łatwych i bardzo wymagających, więc na pewno każdy znajdzie tu coś dla siebie, my również. Czas rozejrzeć się za organizatorem i miejscem wypożyczenia kajaków.



rowerowa wycieczka po jednej z 3 Świnoujskich wysp -  Uznam, Wolin lub Karsibór. Byłam w Świnoujściu niezliczoną ilość razy, zaczęłam tę piękną przygodę jeszcze w dzieciństwie 😊, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze, by wybrać się na którąś z wysp, tak dla pozwiedzania, chociaż na jeden dzień. W tym roku postawię chyba na Woliński Park Narodowy.




spędznie tygodnia lub dwóch na czytaniu  - mam taką szansę, kiedy zostanę sama w domu! W zeszłym roku w półtora tygodnia przeczytałam 5 książek, samotność czasem się przydaje! 



wszystko sfotografuję przez całe wakacje będę robić masę zdjęć, które wywołam na koniec sezonu i będę się nimi cieszyć do kolejnych wakacji.

Mam w głowie jeszcze mnóstwo pomysłów, ale nie będę się rozdrabniać.  Poza tym część moich malutkich planów, muszę zweryfikować z rodziną, a po takiej weryfikacji wiele może się zmienić 😊.  

Nic to, najważniejsze to mieć dobry humor i energię do działania.


Pozdrawiam!

P.S. Zdjęcia na razie wypożyczone z neciku, po wakacjach modyfikacja!

poniedziałek, 7 maja 2018

IV trasa rowerowa - miejska – uwaga na światła .





Z poobiedniego marazmu pierwszego dnia majówki, udało nam się wyrwać na kolejną wyprawę rowerową, tym razem miejskimi szlakami rowerowymi.


Trasa przez Las Aniołowski, w którym wykręciliśmy dodatkowe 5km., przejeżdżając w sumie 15,5km w pięknym słońcu, przy minimalnym ruchu samochodowym, za to ogromnym ruchu rowerowym.

Las Aniołowski to w zasadzie park miejski  o charakterze lasu znajdujący się na pograniczu dzielnic Północ i Wyczerpy-Aniołów teren lasu to powierzchnia 65,5 ha.
Od strony centrum miasta prowadzi Promenada Niemena, czyli deptak o długości 1700 m.
Z Lasem Aniołowskim od północy sąsiaduje pasmo wzgórz o nazwie Kawie Góry – tam jeszcze nie byliśmy. 😊

Od listopada 2017 roku, w Częstochowie działa „”rower miejski, w związku z tym bardzo wiele osób porusza się po mieście na rowerze. 


I choć rzadko to się zdarza, rowerzyści nie przeszkadzają pieszym, zupełnie. W mieście jest bardzo dużo ścieżek rowerowych. Praktycznie wszędzie można dojechać rowerem, nie utrudniając życia ani pieszym, ani kierowcom.

Jednak uważać trzeba, szczególnie na potrójnych światłach, gdzie bardzo często zatrzymać trzeba się  aż 3 razy.

Po drodze postój na miejskiej siłowni, lody i plac zabaw popołudnie miłe i nieskomplikowane, ale dające dużo radości.


Niezmiennie zachęcam do jazdy.

Pozdrawiam!

WEGE– co słychać po pierwszym miesiącu.


Właśnie mija miesiąc z moim postanowieniem „ 0 mięsa”.

I wiecie co?

Nie jest źle! Za to już widzę różnicę w odczuciach mojego żołądka po każdym posiłku. I myślę, że właśnie, polubił mnie bardziej!
Pewnie, że czasami mam ochotę sięgnąć po kabanosa, ale odmówienie go sobie, nie rujnuje mojego świata 😊 no i tęsknię trochę za plackiem po węgiersku, ale i na to znalazłam sposób.
Przekonałam się za to, że w zmianie – dużej zmianie -  żywienia – najważniejszy jest upór i wytrwałość w dążeniu do celu oraz dyscyplina.  Żadna tajemnica, co?
Przyda się również „kilka narzędzi”, ale większość z nich, każdy w domu ma.

UPÓR

Jeżeli nie zamierzacie jeść ciągle brokułów, marchwi i pieczarek, radzę rozejrzeć się za dobrą książką z łatwymi przepisami i maksymalnym czasem przygotowania – 1h.

Najważniejsze, to mieć w sobie zacięcie, żeby znaleźć fajnie i smaczne przepisy.


Jeżeli nie zamierzacie inwestować od razu w książki, znajdźcie pasujący do siebie blog, na którym ktoś takimi przepisami się dzieli. Mnie osobiście spodobał się - http://www.pozielonemu.pl/ i http://roslinozerka.blogspot.com/; zajrzyjcie tam, może i Was zainteresuje 😊

Dużo fajnych przepisów znajduje się też w najnowszej książce LIDLA – to propozycja dla osób robiących tam zakupy i zbierających naklejki – jedna wada – trudność wykonania, ale się da!

Sama robię, a kucharką, to nie jestem zbyt dobrą.


Poza przepisami, ważne są zakupy. Niestety!
Pamiętajcie o tym, że jeśli lubicie przekąski – kabanosy, paszteciki itd., musicie mieć w lodówce jakieś zastępstwo, kiedy wracam do domu po pracy i 6,5km na rowerze, nie mogę czekać godziny, aż przygotuję coś do jedzenia. Wtedy sprawdza się każdy serek i ser – oczywiście camembert jest najlepszy, jogurt, kefir itd.

DYSCYPLINA

No z tym u mnie różnie, ale na razie się udaje.
Nie wolno zostawiać jedzenia przypadkowi. Dlatego właśnie, co drugi dzień gotuję sobie obiad do pracy, robię śniadania i dbam o przekąski. Wolę zostawić już coś przygotowanego, na kolejny dzień i zjeść wegetariańską pizzę z przypadku, niż liczyć na to, że uda mi się kupić coś wegetariańskiego.
Lubię jeść, lubię kiedy pachnie, ma smak i wygląd, więc chociaż nie przepadam za kuchnią, gotuję! Zainwestowałam też w świeże zioła – nic nie równa się z zapachem świeżej bazylii.

NARZĘDZIA

O dobrym, ostrym nożu i porządniej obieraczce do warzyw, to nawet nie będę wspominać 😊

Blender  - bardzo, ale to bardzo często wykorzystuję! Wiele rzeczy zmiksowanych, po pierwsze lepiej smakuje, a po drugie lepiej wygląda – szpinak.

Patelnia do grillowania – mam i nie żałuję, że zakupiłam! Po prostu warzywa grillowane smakują lepiej, niż te smażone 😊 a przede wszystkim zioła nie tracą swoich właściwości i zapachu, bo nie toną w oleju. Tajemnicą tej patelni, podobnie jak narzędzia poniżej, jest rozgrzanie. Patelnia musi się bardzo mocno nagrzać – jak grill, przygotowujemy danie krótko, ale intensywnie i wszystko jest pyszne.

Garnek wok – to już dość spora inwestycja, jeśli chcemy mieć coś dobrego. Wybrałam taki, który ma chropowate ścianki, by podsmażone warzywa nie spadały na dół, tylko miękły w odrobinie niższej temperaturze i nie przypalały się. Wok może służyć również do gotowania na parze – z odpowiednim koszyczkiem i do duszenia potraw – z pokrywką. To smażenie szybkie, by wszystko było chrupkie 😊   A najważniejsze , na koniec przyrządzania potrawy, wciąż mamy miejsce by wszystko pomieszać, np. w sosie sojowym, łącząc smaki i aromaty.

Na razie odkryłam tyle, jak na pierwszy miesiąc – nieźle!

Pozdrawiam!

Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...