wtorek, 25 lutego 2020

Kulinarne przygody - różnorodność i smak


Nie wiem jak u Was, ale mnie już piersi z kurczaka wychodzą uszami. Powiem więcej, zaczynam nie lubieć drobiu. 

Większość z nas narzeka na nieróżnorodność jedzenia na codzień, bo brak czasu, bo brak chęci, bo ..., a przy tym często, wyznaczamy sobie cel - "zdrowe odżywianie", dlaczego? Bo to cel bardzo społecznie akceptowalny i chociaż nie masz żadnego pomysłu, jak go realizować, wchodzisz w niego w ciemno. 

Jak więc zadbać o różnorodność w jedzeniu? 

Zaplanujmy ją!

Bez planu, często tak mam, że odkładam, zapominam, zaprzestaję.  Przez kilka dni udało mi się zabierać do pracy owoce jako przekąskę, ale już po tygodniu zwyczajnie zapomniałam kupić marchewek, więc znowy zjadłam batona albo dwa, chipsów nie lubię! Wkurzyłam się tylko i miałam poczucie winy, czego szczerze nie cierpię. 

Ponieważ tęskniłam za zupami, postanowiłam, że co drugi dzień ugotuję inną zupę - trwało to już 2 tygodnie i szło świetnie, nawet udało mi się zaangażować do pomocy moje dziecko,  nad drugim wciąż pracuję, ale muszę pamiętać, by wracając z pracy, coś na nią kupić. Zapamiętać dla mnie to za mało, więc potrzeba jest wpisania tego w plan dnia. 

Jak już wspomniałam mam tendencję do odkładania na kiedyś - nigdy, a naprawdę zależy mi na tym, by się lepiej odżywiać i urozmaicać posiłki, więc postanowiłam zaopatrzyć się w pomocnika. Na dobry początek, zrobiłam własnoręczny plan posiłków dla naszej rodziny. Nie spodziewałam sie takiego buntu i wrzasków, więć łatwo nie pójdzie, ale się postaram :)

Jeśli pomysł przejdzie i się sprawdzi, zainwestuję w suchościeralny produkt od Pani Swojego Czasu, żeby wciąż nie drukować, a mieć przy tym coś pięknego i funkcjonalnego - https://www.paniswojegoczasu.pl/sklep/suchoscieralny-plan-posilkow-a3-dzungla-dzunglove/

Nie będę mówić oczywistego, czyli - plan posiłków służy do planowania posiłków - bo to oczywista oczywistość, raczej powiem Wam dlaczego warto taki plan mieć:


1. Można zapisać propozycję posiłku na każdy dzień i przygotować jej wstęp już wieczorem poprzedniego dnia - np. przyprawienie mięsa i odstawienie na noc do skruszenia, kiedy w planie są pieczone nóżki. Nie będziemy się też zastanawiać w środę o 13:30, co zrobić na obiad, bo dzieci wrócą za pół godziny

2. W planie mamy miejsce na zakupy - kiedy propozycją II śniadania jest jabłko, a podwieczorek to kisiel z owocami goi - to zakładam, że lista zakupów przyda się wszystkim? Zakupy można zrobić z wyprzedzeniem, np w sobotę, raz a dobrze. 

3. W mojej rozpisce jest też miejsce specjalne, czyli lista zachcianek - gdzie każdy może wpisać swoją propozycję posiłku czy przekąski na kolejny tydzień.

4. Zrobiłam też miejsce na notatki, ale powiem szczerze, że jeszcze z niego nie korzystam. 


Plan posiłków i lista zakupów pozwoli nam też na - niemarnowanie i niepotrzebne niewyrzucanie jedzenia. Zwyczajnie, nie kupisz już 3 opakowań ryb, kiedy ryby nie ma w menu, na ten tydzień i tym samym nie wyrzucisz jej, przeterminowanej oczywiście, do kosza. 

Nikomu nic na siłe kazać nie mogę, ale zachęcam Was do spróbowania takiego planu w Waszych domach. Spodoba się!

Pozdrawiam!

wtorek, 18 lutego 2020

Kulinarne przygody



W konkursie na kucharza roku, zajęłabym z pewnością zaszczytne OSTATNIE miejsce, ale nie zmienia to jednak w ogóle faktu, że zjeść lubię dobrze i różnorodnie.

I o ile z ilością, problemów nie mam, to już różnorodność pozostawia wiele do życzenia i to z dwóch powodów.

Po pierwsze i najważniejsze - nienawidzę gotować, nie robię tego na codzień i jestem najlepszym promotorem hasła - kuchnia to twój wróg, chyba, że są święta - na święta się staram :)

Po drugie, nie mam pomysłów na jedzenie - jadę standardem, też z dwóch powodów, moje dzieci nie jedzą prawie niczego. I o ile jeszcze młodszy chociaż spróbuje, to starszy uznaje tylko drób i mięso mielone :) po drugie mi się nie chce :)

Pamiętacie pewnie moją przygodę z weganizmem? Trwała rok! Zaprzestałam rownież z dwóch powodów. Zwyczajnie zaczęłam się źle czuć, a po drugie, co pewnie miało wpływ na pierwsze, zabraklo różnorodności. 

Z brakiem różnorodności postanowiłam walczyć, ale o tym już za tydzień :)

Jednak nie wszystko u mnie w kuchni leży i kwiczy ... bo tu  nagle, z mgły, wychodzi proszę Państwa, temat deserów i ciast - kocham! 

Pewnie nie jestem tu sama z tym wyznaniem, wiem, ale ja dodatkowo, lubię piec! 

Nie zawsze mi wychodzi, to oczywiste, raz nawet udało mi się przygotować sernik na zimno  niemalże w płynie, ale nie zrażam się i nie poddaję, czego dowodzi fakt, że wspinam się po drabince trudności coraz wyżej. Sięgam gwiazd, jak to powiadają ... czyli na tapecie mam  BROWNIE i CREME BRULEE – bo jak spadać, to z wysokiego konia. A poza tym znudziło mi się wydawanie od 25-30zł w knajpie, bo właśnie do kawy za 5zł, zachciało mi się brownie :)

Mam w domu chyba wszystkie książki z Lidla, oczywiście przepisów na ciasto i deser brak - nie wiem zastrzeżone, czy co? Więc z pomocą przyszedł internet - tam jest wszystko!

Przepisy pochodzą bloga kulinarnego "Domowe wypieki" i linkuje je tutaj: 



Nie było tak źle, a ćwiczenia czynią mistrza. Ciasto wyszło trochę płaskie i troche suche, a browni powinno być  jednak - mokrawe, natomiast krem mógłby być słodszy, ale nic to,  niedługo powtórka z rozrywki. 

Dodatkowo wyszły mi nawet dobre zdjęcia :) Nie jest to mój ukochany dark mood - do tego jeszcze dojdę, ale i tak mi się podobają. 

Pozdrawiam!



wtorek, 4 lutego 2020

Dobre nawyki, czyli habit tracker


Hasło dobra zmiana, nie kojarzy mi się najlepiej, ani nawet dobrze, więc od razu przejdę do rzeczy i szybko dopowiem, że o monitorowanie dobrych nawyków, w moim życiu chodzi.

Samo słowo nawyk - nie kojarzy się nam pozytywnie, zwykle stoi za nim coś złego, niewłaściwego i ogólnie źle postrzeganego - obgryzanie paznokci, dłubanie w nosie czy palenie papierosów. Jednak i dobre nawyki są zwykle w  naszym życiu obecne, trzeba im tylko poświęcić minutkę czy dwie i zastanowić się o jakich to działaniach chciałybyśmy pamiętać codziennie.

Miałam do tego ćwiczenia już kilka podejść i jak to zwykle bywa, na dobrych chęciach się kończyło. 

Nie sprawdzało się zapisywanie w żadnym, nawet tym najlepszym planerze, nie sprawdzały się luźne kartki, nie sprawdzały się przypominacze w telefonie, ani żadne aplikacje, tak się męczyłam aż do stycznia tego roku, kiedy to monitorowanie moich nawyków, w cudnej, a jednak zwykłej, przyznajcie sami, tabelce zawisło nad moim osobistym biurkiem i codziennie wali po oczach. 

Najtrudniej jest zacząć - stara prawda, a jak już coś wymyślimy to zawsze w setkach - też prawda znana. Tymczasem w naszych nawykach, nie o ilość powinno chodzić, a o chęć działania i zmiany, by wyrobić w sobie super skuteczny nawyk in plus - dla nas, naszego zdrowia czy rozwoju.

Więc jak zacząć?

Na początek przemyśl jakie działanie chcesz monitorować - pięć szklanek wody dziennie, branie witamin, a może codzienny spacer? Jeśli chcesz zastąpić stary nawyk - np popołunie przed telewizorem, nowym, dobrym  nawykiem - poobiedni spacer, to zamiast równoważnika zdania, zapisz sobie fajne hasło motywujące, np - aktywne popołudnie! Dobrze by było, by chęć wyrobienia w sobie nowego nawyku, przybliżała nas do wykonania jakiegoś większego celu. Moje przysiady i brzuszki przygotowują mnie na długie godziny na rowerze, a 8000 kroków pozwala utrzymać ogólną kondycję. Więc wybierz na początek 2-3 nawyki i zacznij działać!


Koniecznie je zapisz i umieść, najlepiej w widocznym dla siebie miejscu, tam gdzie codziennie zaglądasz, siedzisz czy stoisz, zapisanie nie pozwala zapomnieć, a niezapominanie w kształtowanie nawyków, jest dość istotne :)
Moje nawyki zapisane są w tabelce, prostej, ale skutecznej, którą mam dzięki byciu klubowiczką w Klubie Pani Swojego Czasu, ale każda tabelka z numerami dni w poziomie i zadaniami w pionie, się sprawdzi!

Nie poddawaj się po pierwszej porażce - jeśli zapomnisz dziś, zacznij jutro od nowa, nie jest to wyścig, ani rywalizacja o złote kalesony, nawyki mają Ci pomóc, a nie dołować, odznaczaj codziennie, każde wykonanie zadanie i bądź z siebie dumna, ewentualnie dumny!

Rób podsumowania - miesięczne, tygodniowe i kwartalne - podsumowania bardzo motywują, bo nic tak nie motywuje do działania, jak już wykonana praca, poza tym podsumowanie pozwoli Ci zauważyć, kiedy masz spadki energii, a kiedy Cię ona rozpiera, to pozwoli zmodyfikować nawyki i umieścić ich wykonywanie w najlepszym dla Ciebie czasie - uwaga sprawdzone! 

Kiedy zobaczę pierwsze efekty? I tu proszę Państwa jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Stara szkoła mówi, że po 21 dniach, ale to bzdura! Poważnie! Każda z nas będzie miała inaczej, mnie 21 dni, to dopiero rozkręciło, ale nie pozwoliłabym sobie na niezapisanie nawyków ze stycznia w tabelce na luty, a dni minęło 31. 



A po diabła mi te nawyki? Przede wszystkim po to, by nie jęczeć - o znowy nie poszłam na siłownię, o - znowu zapomniałam o spacerze, znowu i znowu i znowu ... 

Również po to, by wziąć się w garść, bo właśnie minął styczeń, ferwor ustalania celów również gone!  Zapał uleciał, a nasze plany leżą w kącie i płaczą, właśnie między innymi po to! Więc rusz dupę i dziłaj, albo dalej leż na kanapie i płacz!


Pamiętajcie - małymi kroczkami do przodu.

Pozdrawiam!


Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...