wtorek, 22 marca 2022

Obrończynie patriarchatu

                                                  to jest zdjęcie okładki, mojego własnego egzemplarza 

O tym, że patriarchat jest źródłem przemocy i nienawiści wobec kobiet, napisano już tyle mądrych książek, artukułów, przeprowadzono tyle badań i opublikowano tyle psychologicznych periodyków, że wydawać by się mogło, iż na kolejny nie ma miejsca. Moje drogie, nic bardziej mylnego. 

Jestem świeżo po lekturze "Wszyscy wiedzieli" Karoliny Korwin-Piotrowskiej, jak również po podkaście wysokich obcasów, gdzie była niedawno gościnią. Jeszcze nie ochłonęłam po książce i wrażeniu jakie na mnie wywarła, a tu nagle słyszę, iż po jej wydaniu i szumie jaki wywołała - szumie właśnie, to jak najbardziej właściwe słowo, zaraz do tego słowa wrócimy, słyszę iż jedną z reakcji na książkę, były hasła kobiet, obrończyń partiarchatu właśnie. Te, które, teoretycznie miały stanąć po stronie pokrzywdzonych, a na taką postawę bowiem, po cichu liczono i tego się spodziewano, dziwnym trafem twierdzą teraz, że NIC SIĘ NIE STAŁO? Wypowiedzi w stylu - taką postawą i słowami, uderzamy w polską inteligencję, napiętnujemy profesorów, źle mówimy o własnym środowisku...

No jestem w szoku, chyba większym nawet, niż po samej lekturze. 

Uderzamy w polską inteligencję? Jaką? Brutali znęcających się na studentkami? Niewyżytych seksualnie imbecyli z wyższym wykształceniem? To ja się pytam, to jest ta nasza inteligencja? W dupie mam taką inteligencję. Dlaczego nam się wciąż wydaje, że profesor jest nieomylny, a przy tym namaszczony poczuciem bezkarności i nieobalalnym autorytetem? Przecież to nieprawda. To są wciąż ludzie, a jak przedstawione przypadki w książce pokazują, nawet nie ludzie, nie zwięrzęta, to jakieś twory chorego umysłu i szaleństwa w najgorszej postaci. 

Szum - wracamy. 

Niestety, jak dla mnie, tylko szum. Wiele kobiet i wielu mężczyzn powtarza - me too. Tak, mnie to też spotkało. Ja też doświadczyłam przemocy. Moje środowisko, to podobna zgnilizna. Ale czy książka Piortowskiej coś naprawdę zmieni? Czy nastąpi jakieś powszechne ruszenie i inne środowiska również ruszą z akcją "Me too"? 

W wyniku afery mobbingowej na łódzkiej filmówce, trzech wykładowców, zostało odsuniętych od zajęć dydaktycznych w roku 2021/22, losie ODSUNIĘTYCH, nie wyrzuconych na zbity pysk z wilczym biletem, a odsuniętych i wysłanych na szkolenia. Dwóch złożyło wypowiedzenie i wielce prawdopodobne jest to, że dostaną robotę w innej filmówce. Dwóch, nikt już nie ukarze, bo nastąpiło przedawnienie sprawy. Prowadzone są wciąż postępowania z udziałem Rzecznika Dyscyplinarnego, który UWAGA - złożył jedno zawiadomienie do prokuratury, o możliwości popełnienia przestępstwa. Słownie - JEDNO. Mam nadzieję, że zbiorowe chociaż, bo tego już źródła nie podają. Dodam, że sprawa dotyczy 27 osób - 5 kobiet i 20 mężczyzn, w tym dyrektora teatru łódzkiego im. Janczara! Jakieś pytania?

Nie słyszałam też ostatnio w żadnych wiadomościach, co z tą sprawą dzieje się dalej, bo jak dla mnie program naprawczy w Łodzi, to można w dupę wsadzić jego twórcy, tam mniej in więcej jego miejsce. 

Jeszcze gorsza sytuacja mobbingowa jest, wg. emaili przesyłanych do Pani Karoliny - to cytat z wysokich obcasów, w światku medycznym, a zaraz za nim w światku prawniczym. To co wyrabia się na uczelniach medycznych i prawniczych, przechodzi ludzkie pojęcie, ale ludzie milczą. OMETRA. 

Od zarania dziejów pracuję w korpo, od samego początku mojej zawodowej przygody. 

Czy doświadczyłam gdziekolwiek mobbingu lub przemocy? Tak. Usłyszałam raz, że histeryzuję, i że płacz jest objawem słabości, zupełnie nieadekwatnym do sytuacji. Zabolało i bolało jeszcze długo. Teraz, po 5 latach wiem, że to był mobbing, a przynajmniej jego próba, bo jak wiecie nie jestem miekka, umiem o siebie walczyć, nawet ze łzami w oczach, odgryzę się zawsze i wszędzie, nie pozwalam sobą pomiatać. Wizerunek zimnej i twardej suki, sprawdza się w tym świecie i co najważniejsze - działa. 

Teraz też wiem, emocje są wyrazem mnie, moją bronią i wyrazem mojego człowieczeństwa, a nie objawem histerii czy PMS-u. 

Podsumowując. Czy w naszym świecie, doczekamy się upadku patriarchatu? Czy w końcu kobiety zaczną mówić jednym głosem? Czy skończą z tym idiotycznym przekoniem, że mężczyzna jest lepszy, tylko dlatego, że on tak twierdzi? 

Moim zdaniem nic się nie zmieni, jeśli nie zaczniemy od edukacji najmłodszych i przykładu dawanego w naszych rodzinach. Dopóki nie wyeliminujemy z nich haseł typu: "tak, porozmawiać można, ale decyzję bedzięsz podejmował TY". Dopóki pozostanie choć jedna ciotka, która powie Ci, że obowiązkiem żony jest dbanie o rodzinne ognisko, a szkoły i kariery są dla facetów.

Nic się nie zmieni, dopóki dziewczynkom będzie się wmawiać, że mają być grzeczne i ciche, a chłopcom, że płacz to oznaka słabości. 

Nic się nie zmieni dopóki ludzie nie zrozumieją, że feminizm, to NIE JEST wytwór szatana, tylko walka o prawo do poszanowania naszej godności, naszych praw i naszego wolnego wyboru, przyznanego nam w momencie urodzenia. 

NASZEGO - kobiecego i męskiego. 

Pozdrawiam!


Zachęcam do lektur:

"Wszyscy wiedzieli" - Karolina Korwin Piotrowska

"Świat bez kobiet" - Agnieszka Graff

"Niewidzialne kobiety" - Caroline Criado Perez

"Mężczyźni objaśniają mi świat" - Rebecca Solnit

Moje, jak najbardziej subiektywne, recenzję tych pozycji, już niebawem.

Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...