Dlaczego dziś o tym?
Ponieważ ostatnio coraz częściej
można usłyszeć ludzi, wszem i wobec deklarujących „ekologiczne życie”, no bo wiesz?
Środowisko umiera!!! – autentyk!
Owi odkrywcy słyszeli oczywiście o ekologicznej żywności. Generalnie wiemy przecież, że szkodzą nam
sztuczne owoce, sztuczne napoje i w ogóle wysoko przetworzona żywność. Czasem,
tam tylko zapominamy, że reklamówki są absolutnie nie ekologiczne, ale przecież
segregujemy śmieci, więc pewne usprawiedliwienie już jest.
Mało kto jednak zastanawia się nad
ekologiczną chemią czy w ogóle kosmetykami?
Co takiego wcieramy sobie w twarz, a co w
cycki?
Kosmetyki naturalne, to te wyprodukowane
wyłącznie z czystych, ekologicznych składników, bez dodatków sztucznych
barwników, emulatorów, konserwantów, parafiny i silikonów i uwaga … bez perfum
i substancji zapachowych.
To oznacza w praktyce, taki kosmetyk, który
zrobiłaś sobie sama w domu, z tego co znalazłaś w lodówce i szafkach, pod
warunkiem, że było ekologiczne – ogórki
na oczy, truskawki w policzki i papka z płatków owsianych na resztę japy.
Nie
oszukujmy się, nie robimy sobie na co dzień kosmetyków ekologicznych, ale
chcemy je kupować.
I tu drogie Panie, wtopa kompletna – te
kosmetyki kosztują i to wcale nie małe pieniądze! Jednak niekonicznie działają - niestety.
Od jakiegoś, długiego jakoś czasu, mam
problem z tzw. cerą naczynkową, czyli czerwone, niezdrowe plamy, szczególnie w
górnej części policzków.
Nienawidzę wszelkich pudrów, podkładów,
korektorów i innych cudów, których położenie na facjatę zabiera pól godziny
każdego ranka i kolejne pół godziny wieczorem na pozbycie się dziadostwa.
Próbowałam a jakże! Masakra.
Zaczęłam więc – oczywiście od apteki, a
jakże, bo gdzie można kupić drożej – szukać kremów, toników, mazików i
regenerów na te cholerne naczynka. Efekt był taki, że czerwone plamy
przybierały na sile, pysk piekł, łzy z oczu leciały, a ja się wściekałam – nie
działało nic!
Za to zapachy w łazience miałam ekscytujące –
od zgnilizny po poziomki.
W końcu, przez zupełny przypadek, kupując coś
zupełnie innego, Cudna Pani w sklepie Ziaja, zapytała – „a nie chciałaby Pani
spróbować kremu do cery naczynkowej?”. Minę musiałam mieć nie ten tegez, bo od
razu dodała – „dam na razie próbkę?” Wróciłam po trzech dniach – po cały
zestaw, od tej pory nie rozstajemy się z Ziajką.
Ziaja nie ma czysto naturalnych kosmetyków,
ale w porównaniu do innych, szczególnie topowych, a co za tym idzie drogich marek,
nie dorzuca do swoich produktów, nawet jednej trzeciej takiego syfu jak inni.
Mnie pomogło. Skóra jest lekka, nawilżona,
czerwone plamy znacznie zmniejszone i co ważne, nie pojawiają się nowe, krem
powoduje obkurczenie naczynek i ich ujędrnienie, tak by nie pękały.
To nie jest wpis reklamujący Ziajkę, nie! To
wpis o tym, gdzie, za naprawdę niewielkie pieniądze można kupić najbardziej
naturalne kosmetyki spośród wielu tych nam proponowanych i reklamowanych.
Pozdrawiam!