To już czwarty wpis w odpowiedzi na wyzwanie w grupie Ładny blog jest w zasięgu ręki! - grupa dla blogujących na bloggerze. Podziwiam swoją regularność i mobilizację.
Dziś chciałabym zatrzymać się na chwilę przy kwestii komentarzy w internecie.
Dlaczego wydaje nam się, że ktoś, kto postanowił coś u nas skomentować, musi być zawsze i tylko na TAK?
Dlaczego, kiedy szczerze mówimy, że coś w publikowanych treściach nam nie leży i nie oddaje naszych uczuć, czy też zwyczajnie nie podzielamy poglądów twórców, to zawsze jesteśmy nazywani hejterami?
Dlaczego wciąż tak wiele osób ma aspirację do bycia zupą pomidorową wszechświata?
Tylko proszę mnie dobrze zrozumieć! Ja nie mam na myśli komentarzy w stylu:
- ale łysol - patologia
- jesteś za gruba/brzydka, żeby być mądrą
- weź ugotuj obiad, zamiast w necie siedzieć ... itd.
Nie.
Mam na myśli komentarze ustosunkowane do treści. Kiedy ktoś mówi, że popiera komunizm i rozpisuje się w swojej teorii na trzech stronach ogólnie dostępnego posta, a ja mu mówię - komunizm, to samo zło, proszę poczytać coś więcej poza podręcznikami Czarnka, to czy ja jestem hejterem?
W oglądanych przeze mnie regularnie filmach, kobieta mówi "wygumować", zamiast wygumkować. Same filmy bardzo mnie interesują, dużo się od tej pani dowiedziałam, ale jeżu mój drogi, jak mnie to wkurza, kiedy więc pada pytanie - jak tam jakość filmu, wszystko widać, słychać, co można poprawić, zmienić - ja naiwnie odpowiadam, wszystko dobrze tylko, jak można by używać słowa wygumkować, zamiast wygumować. Ludzie jak mi się oberwało. Jak ci się nie podoba to spadaj z grupy, wieśniara - polonistka się znalazła, po co oglądasz głupolu ... itd. Właścicielka filmu i pytania nie stanęła w mojej obronie, o czym dobitnie dałam jej znać z dodatkowym zapytaniem, gdzie w mojej wypowiedzi widzi hejt? Zapytała co można w filmach zmienić, odpowiedziałam. Do pytań zadanych później, nigdy się nie odniosła, no bo po co? Miała by przeciwstawić się całej grupie ślepych fanek? Dlaczego ludzie uważają, że powinnam tylko i wyłącznie piać z zachwytu? Po co ktoś w takim razie w ogóle pyta o opinie? Opinia jest zawsze subiektywna, obiektywny jest fakt!
Napisałam też kiedyś po kursie online informację zwrotną na temat tego kursu, dodam tylko, że zostałam o nią poproszona!!!.
Szczerze opisałam, że dla mnie w kursie było za mało merytoryki, za dużo wodolejstwa i marketingu własnego, oraz tego nakierowanego na współpracę, czyli po prostu namawiania do zakupu usługi u partnera pani prowadzącej. Powiedziałam, że dla mnie to była jednak strata czasu, wielu nowych rzeczy się nie dowiedziałam, a już zupełnie nie dowiedziałam się, jak wyklikać sklep on-line, czego kurs miał dotyczyć! Wiecie co się stało? Pani usunęła mnie ze wszystkich subskrypcji, wywaliła z grupy - zablokowała i odpisała na emaila, że uwaga - z taką opinią się nie zgadza i boli ją serce - AUTENTYK. Odpisałam, że mnie boli kieszeń i na dobrą sprawę, to mogła by oddać te 50zł, bo mnie zwyczajnie oszukała. Cisza!
Jestem osobą, która niepytana, nie komentuje. Nawet jak się z kimś bardzo nie zgadzam, to zwyczajnie wolę go/ją odobserwować, niż skomentować.
I tak sobie niedawno pomyślałam, że to jednak nie jest dobre.
Trzeba właśnie komentować i zwalczać głupotę i chamstwo w necie. Nie można pozwolić, żeby każde gówno miało tam swoje miejsce i przyzwolenie na istnienie. Nie ważne co się pod naszym komentarzem pojawi. Kiedy pan w sukience mówi, że "napaść" na zakonnice z Jordanowa, to próba odciągnięcia ludzi od kościoła, to nie można pozostać obojętnym. Trzeba mu powiedzieć, że to jego postawa, złodziejstwo, przekręty i kłamstwa odciągają ludzi od kościoła najskuteczniej, a nie ujawnienie kolejnej zbrodni przeciw dzieciom popełnianych przez ludzi tegoż kościoła.
Oczywiście, że piszę też komentarze pochlebne, udostępniam treści, które moim zdaniem na to zasługują, są merytoryczne, pożyteczne i zwyczajnie dobre. Jak mi się coś podoba, to mi się podoba, jak nie, to nie.
Wracam więc do pytania z początku wpisu - kiedy w końcu zrozumiemy, że nie jesteśmy zupą pomidorową?