Jeszcze niedawno, było tak, a kiedy
wspomniałam moim dzieciom, ze do końca wakacji zostały dwa tygodnie, ich miny
powiedziały mi wszystko.
Czas wolności, rowerów, podwórka właśnie się kończy,
wracamy do kieratu?
Dlaczego
moje dzieci, co by nie mówić, dobrze się uczące, odbierają naukę w tak dziwny
dla mnie sposób – pomyślałam, przecież czas szkoły nie jest złym czasem?
Zmieniają się priorytety, owszem, jest mniej czasu na wariacje - owszem, ale
przecież nie ślęczą nad książkami całymi dniami!
Pogrzebałam
sobie trochę w mądrych książkach i znalazłam bardzo ciekawe pomysły na
motywowanie dzieci do nauki.
Pierwszą ważną, jak nie najważniejszą informacją jest to, iż nasze dzieci
nie są leniwe czy mało pojętne, przyczyną ich zniechęcenia do nauki – jest
niestety postawa rodziców. Każde dziecko ma naturalną potrzebę zdobywania
wiedzy, a dorośli tylko powinni nie przeszkadzać i wspierać. Zgadzacie się? Działa czy nie działa?
W
różnych publikacjach, forach, badaniach można znaleźć i nawet ze 100 przykazań dla
dobrych rodziców, do mnie najbardziej przemawia 5, bo znam je z własnego
doświadczenia. Zanim jednak punkty, to
pozwolę sobie przytoczyć maksymę życiową, którą każdy rodzic powinien znać
i codziennie sobie powtarzać:
nie używaj słowa ALE w żadnych
wypowiedziach skierowanych do dziecka.
Jeśli coś jest dobrze – to jest
dobrze i żadne ALE nie jest potrzebne,
a jak coś jest źle - mów JA,
pokaż jak na ciebie wpływa
zachowanie czy niekoniecznie celująca ocena twojej pociechy.
W
ten prosty sposób dzieci widzą, że coś jest OK lub coś jest NOT OK.
Wracając
do punktów, co myślicie o tych, nie wymyśliłam ich sama, żeby nie było, ale naprawdzę do mnie przemawiają:
·
nie strasz – dziecko i tak boi się, boi się, że nie umie
wystarczająco dużo, płynnie i logicznie, zdaniem „nauczyciel będzie zły i cię
skrzyczy jak czegoś nie zrobisz”, tylko je dobijamy
·
nie oceniaj i nie karz – nabazgrolił w zeszycie, to dostanie
dwóje, uwagę, będzie musiał poprawić, przepisać raz jeszcze. Nie oznacza to, że
nie mamy zwracać na to uwagi, wręcz przeciwnie, tylko zawsze używaj - JA – mnie
się ten charakter pisma nie podoba, bo nie potrafię tego odczytać; źle się
czuję, kiedy idziesz do szkoły z tak odrobioną pracą domową, wstydzę się
·
nie nagradzaj – dziecko od najmłodszych lat musi
wiedzieć, że uczy się przede wszystkim dla siebie, nie dla kasy, prezentów i
słodyczy
·
nie porównuj – wiem jak to boli, znam ten ból,
dlatego bardzo staram się go oszczędzić swoim dzieciom, zawsze też podkreślam,
że nie interesują mnie koledzy, w sytuacji kiedy słyszę „ale mamo, ten czy
tamten, to może być na podwórku dłużej, ucinam rozmową – to ty jesteś moim
dzieckiem i o ciebie się boję, kiedy zaczyna się robić ciemno
·
nie stawaj zawsze po stronie nauczyciela czy wychowawcy – kiedy dziecko dostaje złą
ocenę, już jest poszkodowane, bo albo się nie przyłożył i tez czuje się trochę
winny, lub zwyczajnie mu nie poszło. Jeśli dziecko się uczy, a wyniki są marne,
trzeba zweryfikować ten sposób nauki, a nie mówić – widzisz, mówiłam!!!
Gorzej
kiedy dziecko się uczyć za nic w świecie nie chce uczyć, wtedy trzeba ogromnej
cierpliwości i pomysłowości by go tego zachęcać, ale to już materiał na inny
wpis.
Oby do wakacji!!!
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz