Nie żałuję niczego i chociaż zmarzłam troszku, to w końcu odżyłam.
Przez 2 miesiące ćwiczę swoje nawyki - czyli przysiady i brzuszki (odpoadły póltora tygodnia temu), zbieram kroczki, każdego dnia, ale nie ma to żadnego porównania z jazdą na rowerze, to po pierwsze, a po drugie nie motywuje, bynajmniej mnie osobiście do niczego - poprostu jest. Żeby była jasność, nawyki - już o tym pisałam,
TUTAJ
mają nam pomagać i przybliżać do osiągniecia naszego celu, i to zadanie zostało wspełnione w stu procentach. Natomiast jazda na rowerze, tak skutecznie czyści głowę, że choć masakrycznie zmęczona, to zawsze szczęśliwa, wracam do domu - nawet po wywrotce :), a energia mnie wprost rozpiera.
TUTAJ
mają nam pomagać i przybliżać do osiągniecia naszego celu, i to zadanie zostało wspełnione w stu procentach. Natomiast jazda na rowerze, tak skutecznie czyści głowę, że choć masakrycznie zmęczona, to zawsze szczęśliwa, wracam do domu - nawet po wywrotce :), a energia mnie wprost rozpiera.
Rozpisałam sobie plan rowerowania, na marzec i połowę kwietnia, tak by pokonywać nie tylko coraz więcej kilometrów, ale coraz trudniejsze trasy, bo jazda po mieście, to niezupełnie to samo co jazda szosą, wśród pędzących aut.
TYLKO, że raczej nic z tego nie wyjdzie, kręgosłup mi pęka, nie chce się leczyć i jest naprawdę oporny. Mam problem z 10km, a co dopiero ze 140?
Jeszcze się nie poddaję, ale coraz trudniej mi w to uwierzyć!
TYLKO, że raczej nic z tego nie wyjdzie, kręgosłup mi pęka, nie chce się leczyć i jest naprawdę oporny. Mam problem z 10km, a co dopiero ze 140?
Jeszcze się nie poddaję, ale coraz trudniej mi w to uwierzyć!
Problem z rowerowaniem, o tej porze roku jest taki, przynajmniej w Częstochowie, że jesteś narażona, na każdy, najmniejszy podmuch wiatru, a uwierzcie mi, pizga tu okrutnie.
Kiedy szczęście Ci naprawdę sprzyja, wieje w plecy - mnie nigdy, kiedy masz pod górkę, wieje w oczy - mnie zawsze, ale kiedy masz już kompletny niefart wieje Ci z boku - często.
Z bocznym wiatrem trzeba naprawdę uważać, hamować na każdym zakręcie, zataczać spory łuk i mocno się trzymać, a jak szczęście dopisze - nie zdmuchnie nas!
W czasie wietrznej pogody, dotkliwiej odczuwamy zimno - tak wiem, nie odkryłam żadnej tajemnicy świata, ale jak połączycie to z pędem roweru, to jest Wam dwa razy zimniej. Na rower nie wyjdziemy w puchowej kurtce, nie ma szans, chyba, że marzy ci sie zapalenie oskrzeli na drugi dzień, ale trzeba koniecznie mieć czapkę i rękawiczki - serio, ręce odpadają z zimna. Wybierając sie na 20 czy 25km, zabierzcie termos z herbatą i czekoladę! Przydadzą się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz