środa, 11 marca 2020

Slow, slow, slow - czy ze mną jest coś nie tak?


Ostatnio Insta Stories huczy ... 

Temat niepojęty, niezwykle odkrywczy i koniecznie inspirujący, a mianowicie kochana kobieto - nie musisz mieć na nic ciśnienia

Nie musisz być kreatywna, nie musisz realizować niczego, nie musisz wychodzić ze strefy komfortu, i oczywiście mega ważne - osiągasz to wszystko -  pracując pół godziny dziennie! Dasz radę być zajebistą mamą i żoną, zarabiać, prowadzić bizness on-line, sprzedawać swoje produkty itp, itd - tylko nie zapomnij - byle  jak najdalej od korpo - srorpo. 

No serio? 

Czy my nie dajemy się właśnie deko zwariować? Naprawdę trzeba by infuenserka powiedziła na stories - "nie mam ciśnienia na biznes" i wszystkie już oddychamy z ulgą - bo ufff - ja też nie mam, nie jestem sama! No dajcież spokój!

Nigdy nie miałam takiego ciśnienia, przenigdy! Owszem obserwuję Olę Budzyńską, czyli Panią Swojego Czasu czy Monikę Jurczyk - czyli Osę Stylistkę Osobistą, czy w końcu Dominikę - Kobieca Foto Szkoła, ale nie patrzę i nigdy nie patrzyłam na nie w kontekście - będę tak właśnie prowadzić swój biznes. Od wszystkich tych super temperamentnych kobiet, czegoś się uczę - tak poprostu, zwyczajnie, dla siebie samej! 

Przeczytałam od deski do deski - "E-book-kobiece-biznesy", który powstał u Pani Swojego Czasu w ramach promowania kobiecych biznesów. Mam moc, ogromną moc szacunku dla wszystkich opisanych tam Pań, ale wiem, że to kompletnie nie moja droga, to nie jest dla mnie! Nie mam ani ochoty, ani głowy do prowadzenia swojego biznesu, ale nie oznacza to, że nie jestem zadowolona ze swojego życia zawodowego! Wręcz przeciwnie!

Pracuję sobie od ósmej do szesnastej, mam swoje zadania na dziś i takie na za tydzień, i sobie działam! Czasem spokojnie, bo wiadomo stress szkodzi, a czasem na takim nerwie, że lepiej nie podchodź!

Wracam do domu, zajmuję się  dzieciakami, pisaniem postu czy robieniem kartki, na co tam aktualnie mam ochotę. A jak nie mam na nic, to szybka kolacja, mycie, siusiu i idę spać. 

Pewnie, że czasami przychodzę do pracy i mówię do siebie - "O matko i córko, gdzie ta suka motywacja się znowu schowała?", ale po pierwszym skończonym zadaniu, po drugim, no OK czasem po trzecim, miss motywacja puka nieśmiało do drzwi i mówi - "witam Cię kochana Izabelko, zabalowałam lekutko, ale już jestem". So, let's go!

Nie uierzcie w to, że wszyscy pracujący we własnym biznesie mają jakoś lżej, niż ty. To bajka i jakaś bzdura na resorach. Wręcz przeciwnie, często obserwuję znajomych "na swoim", którzy zapierniczają od świtu do nocy! Nie mają czasu na chorowanie, wakacje czy zwyczajny dzień off, a ja mam - i jeszcze mi za to płacą!

Coraz częściej mam też wrażenie, że tak zwane "slow life", to prosta droga na terapię, a wielu jej propagatorów zapomniało skąd się ten styl wziął. Wcale nie z powolnego życia, a z uważnego i zdrowego jedzenia!
Nie chcę tu uogólniać, spłycać i wykazywać się wiedzą psychologiczną, bo takiej nie posiadam, ale moim zdaniem, nie da się wszystkiego w życiu osiągnąć, działając 3 minuty dziennie, a potem być już tylko slooooowww. 



Mówię szczerze - mnie to odrobinę przeraża! Może dlatego, że ja nienawidzę skrajności!

Lubisz prowadzić szkolenia i jeżdzić po kraju 6 dni w tygodniu - twój wybór, lubisz siedzieć w domu i dziergać sweterki - brawo Ty. Ja lubię pracę na etacie! 

Powiem więcej, nie czuję sie przez to wcale gorzej! 

Więc moje drogie - co kto lubi

Pozdrawiam!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...