Przeżyliśmy,
ale ledwo, pierwszą niedzielę z nauką naszych dzieci.
- tego
nie było
- po co
mas się tego uczyć
- w
poniedziałek nie ma biologii
- była
tylko lekcja organizacyjna – chociaż były dwie – się więc na organizowali
I wiele,
wiele innych tekstów, w ten właśnie deseń.
Mam depresję, poważnie. A jeszcze
nie ma lektur
Wakacje
rozwaliły nie tylko mój system pracy i tak, wiem, że dzieciaki też muszą wejść w
swój rytm, ale nim to się stanie, to ja zwariuję 😊
W tym
roku stoi przed moim dzieckiem, a co za tym idzie, przed nami również, wielkie
wyzwanie, wybór nowej, średniej szkoły, który będzie miał ogromny wpływ na jego
przyszłość.
Nowa
średnia szkoła, to temat budzący wiele emocji, a czasem i frustracji, w każdej
rodzinie ósmoklasisty.
W jaki
sposób pomóc nastolatkowi określić się w nowym – JA. Na co zwracać uwagę przy
wyborze szkoły? Jakich kompetencji szukamy by wzmocnić talenty dzieciaków, a
jakich edukacyjnych gniotów będziemy unikać?
Plan
lekcyjny przeładowany jest do bólu, poza przedmiotami przygotowującymi do
egzaminów, co dla mnie osobiście jest dość dziwne, mnie nikt do egzaminów
specjalnie nie przygotowywał, trzeba było się uczyć i tą wiedzą wykazać, czy to
na egzaminie do szkoły średniej, czy to na maturze, są regularne lekcje – tu
akurat muszę dodać, że nie ma znienawidzonej przez nas plastyki i techniki 😊, a mój syn pozbyłby się jeszcze
biologii i historii.
Zostaje
niewiele czasu na hobby, sport czy zwyczajne nic nierobienie, a co tu dopiero mówić
o wzmacnianiu talentów?
A jakich
uczniów szukają szkoły średnie?
Najlepszych.
I to
najlepiej wybitnych ze wszystkich przedmiotów, olimpijczyków, ludzi aktywnie
wspierających akcje charytatywne, sportowców, aktywistów i wszelkiej maści
innych istów.
A ja się
pytam, kiedy te dzieciaki mają mieć na to czas?
Ze
szkoły do domu, obiad, lekcje, trening i nauka na kolejny dzień, Jest 21 –
kolacja i spać, bo jutro szkoła, to minimum naszych dzieci, w miejsce trening
wstawcie co chcecie – muzyczna, język obcy …
Mój
ósmoklasista to bardzo dobry uczeń, ale pogadać z nim, to już raczej
niekoniecznie łatwe zadanie, chyba, że w tematach, które jego tylko interesują
i to też niezbyt długo.
No, samotnik, introwertyk, z rzadka nawijka mu się
włączy i nawet czymś się podzieli.
Zwykle
jednak po prostu odpowiada na pytanie – monosylabami 😊.
To nie jest tak, że z moimi
dziećmi nie rozmawiam, oczywiście, że rozmawiam, pytam, dociekam, podpowiadam,
dzielę się doświadczeniem, wiedzą, a jak trzeba to opieprzam z góry do dołu.
Czasem działa!
Rozważaliśmy już różne opcje – na razie stanęło na matematyka – informatyka, więc
myślę -ogólniak, świetnie, tylko który? Tu wciąż myślimy i rozważamy, a dodam,
że jest ich w naszym mieście kilkanaście.
Niczego
nie sugeruję na pewno, nie namawiam, nie zmuszam, nie wrzeszczę, chociaż kiedy
usłyszałam – „idę do wielobranżówki” – dostałam ściskoszczęku i wysyczałam – po
moim trupie, ale to chyba był żart 😊.
Takie
luźne pogawędki – „wiesz jak będę informatykiem, to będę dużo zarabiał”,
traktujemy spokojnie, ale dość dosadnie, by wytłumaczyć, że informatyka to nie
gry komputerowe, a ciężka i żmudna droga kodowania, oczywiście, że świetne
zajęcie, ale jak każdą robotę, trzeba to lubić.
Więc,
wiem, że nic nie wiem 😊.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz