Pamiętacie książkę – „Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?”, swego czasu
podobno kultowy poradnik o miłości. Nie wiem, nie zdążyłam odkryć na czas.
Doczytałam ostatnio, że zołza w tej książce, to nie jest negatywny bohater, ale
miła kobietka, szczera i kochająca, przede wszystkim siebie, wiedząca czego
chce i dlaczego właśnie tego. Łapie faceta chwytami prawie psychologicznymi i
trzyma, nawet wtedy, kiedy po pewnym czasie okaże się, że stosowanie owej
psychologii, jest ponad jej siły.
I chociaż o kultowości poradnika już dziś nikt nie pamięta, to pytanie
wciąż pozostaje otwarte, z tym, że ja, chciałabym zamienić zołzę na – silną
kobietę.
Silną kobietę z urodzenia, a nie psychologicznego wytworu poradników,
instruktarzy i „sztucznych barwników”.
Mamy więc dwa pytania - Dlaczego więc mężczyźni kochają silne kobiety? Czy
mężczyźni kochają silne kobiety? W związku z tym, najpierw pochyliłam się nad
samym określeniem silna kobieta.
Kto to?
Co to?
Niepoddająca się i
walcząca, nieustępliwa królowa życia? Czy raczej pomocna dla innych,
samorealizująca się i dążąca do spełnienia swoich celów babka, o silnym
charakterze, który pomaga jej, nie w gnojeniu brzydszej części świata, ale w
jej zrozumieniu.
Kochająca i ciepła,
mocno po ziemi stąpająca!
Silna kobieta, to nie jędza, zimna i zasadnicza królowa lodu, która ma wszystko
w dupie, czyli stereotyp podtrzymywany przez nieudaczników, którzy nie szukają
życiowej partnerki tylko „mamusi”, ale kobieta znająca swoje mocne i słabe
strony.
Czy jestem zatem siną kobietą? O tak, zdecydowanie! I wy moje drogie -
także! To dobra wiadomość prawda?
Nie stronimy od poproszenia o pomoc, kiedy jej potrzebujemy, ale nie
biegamy do męża/partnera ze wszystkimi pierdołami świata – och ja biedna, ja
nieporadna. Nie stronimy od łez, kiedy jest nam smutno lub źle, ale nie lejemy
strumieni na zawołanie i bez powodu. Krzyczymy głośno, kiedy jesteśmy wściekłe
i przemawiają przez nas emocje, ale nie ulegamy presji PMS, bo to jakaś zwykła
głupota (nie mówię tu o zjawisku chorobowym) i stereotyp podtrzymywany właśnie
przez „panienki z okienka” i wrednych facetów – „przed, po lub w trakcie –
wiecznie zła”.
Wiecie dlaczego mężczyźni nas kochają – bo mogą przy nas być sobą –
zwykłymi ludźmi, a nie wyimaginowanymi bohaterami w rajtuzach. Twierdzę tak nie
tylko ja, ale cała rzesza psychologów 😊 Bo czy naprawdę
najważniejsze jest, kto w domu przybija gwoździe? Kto ma prawo jazdy? Kto
wynosi śmieci, a kto zmywa naczynia?
Dla mnie, to zupełnie nieważne!
Ważniejsze jest to, czy mamy o czym ze sobą
porozmawiać, czy umiemy się razem śmiać i czy nasza rywalizacja wynosi nas ponad
przeciętność. A to, że kobiety i faceci rywalizują ze sobą, rywalizowali i będą
rywalizować jest nieuniknione, ważne tylko, by było fair play.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz