poniedziałek, 19 grudnia 2022

Jestem dość - Magdatena Mikołajczyk

 

Na początku powiem, że szczerze nienawidzę tego hasła, ale lubię autorkę, byłą kabareciarkę, feminatyw oczywiście podkreślony jako błąd, bo wiadomo mamy tylko kabareciarzy, a dziś szczególnie autorkę bloga - https://matkojedyna.com, którą znajdziecie również na IG -@matkojedyna - polecam oba kontenty, więc koniec końców, zainteresowałam się również książką. 

Dlaczego nienawidzę hasła "jesteś dość", bo ludzie, w tym ja, mają skrajną zdolność do hipokryzji. Jestem dość - kiedy świat, społeczność i okolica mają co do mojej osoby jakieś dziwne wymagania - bądź skromna, bądź cicha, bądź kobieca, no takie gadki to mam w dupie i zawsze miałam, więc samo hasło i jego ideę oczywiście rozumiem, ale dlaczego zatem odwracam nos od menela w autobusie i całą sobą, go krytykuję? Przecież on też jest dość, dość dla samego siebie. Nie zgadzam się na owo "dość" w wielu perspektywach. 
Nie zgadzam się z niegoleniem pach, bo jak powszechnie wiadomo, każdy zapach, w tym nasz własny smród, najdłużej i najintensywniej utrzymuje się właśnie, na wszelkiego rodzaju włosach. Nie zgadzam się na promowanie otyłości czy anoreksji, bo przecież się sobie podobam, nie zgadzam się na promowanie kobiecej figury, czy twarzy, której żadna z nas nie osiągnie bez chirurga plastycznego - no ale przecież teraz jestem dość. Nie zgadzam się z chamstwem i drobnomieszczaństwem i głupotą, bo przecież jestem dość. 
Myślę, że załapaliście już o co caman. 

Podobnym uczuciem, dażę wszelkie poradniki i w pierwszym momencie myślałam, że to kolejny poradnik wychodzenia z depresji, na zasadzie nowy rok, nowa ja, ale nie! Nic bardziej mylnego moje drogie. 

Pogadajmy zatem o książce. 

Nie usiądę z kolanami przyciągniętymi do brzucha, ani nawet po "turecku". Nie zrobię psa z głową w dół i przyklejonymi do maty stopami i idealnie wyprostowanym kręgosłupem, ale wiecie co? Nie jestem w tym sama i nie oznacza to, że jestem niedoskonała, jestem zwyczajnie dość. 

O tym jest właśnie ta książka. To opowieść o kobiecie takiej jak ty i ja. O nieszczęściu kupowania ciuchów, kiedy u góry masz rozmiar 44, a na dole 38. O tym, że naprawdę nie tylko tobie jednej, spadają z dupy rajstopy, bez względu na rozmiar jaki założyłaś, a każdy jednoczęściowy strój kąpielowy przecina ci tyłek na 4, zamiast ustawowych 2ch części.

To książka o zaakceptowaniu siebie, o niewyrzucaniu sobie na jednym wydechu wszystkich wpadek, niedociągnięć i fuckupów o poranku, ale także o umiejętnym rozdrapywaniu ran i ich prawdziwym leczeniu, z prawdziwymi specjalistami i przy prawdziwym bezwarunkowym wsparciu, tej jednej jedynej osoby, która stoi przy tobie murem, nie tylko kiedy pajacujesz, śmiejesz się i dowcipkujesz, ale przede wszystkim wtedy, gdy leżysz w łazience i wymiotujesz z płaczu. 

To książka o otulaniu siebie, o tym że w dobrej relacji należy być przede wszystkim z samą sobą, dopiero potem z ludźmi dookoła nas. O tym jak dzieci reagują na proste - "tak płakałam", a nie, że pocą mi się oczy. O szczerości, zaufaniu, dobrych i złych wspomnieniach, o sytuacjach, które warto przerobić, by móc cieszyć się życiem i o tych, które najlepiej zapomnieć, bo nie są warte naszej pamięci. O pozwoleniu sobie na uwolnienie tej małej dziewczynki mieszkającej gdzieś głęboko w każdej z nas, zagubionych, poranionych, z gorejącymi ranami dzieciństwa czy nieszczęśliwej miłości. 

To książka o kobiecie, matce, pacjentce, siostrze i córce w jednym, umieszczonym w wcale nie za dużej osobie Magdy. 

Bardzo Wam polecam. 

Idą święta, niech to będzie Wasz prezent - warto. 

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...