poniedziałek, 22 czerwca 2020

Czego się boję



Ostatnimi czasy dochodzę do wniosku, że co poniektórzy ludzie czytają w moich myślach :) 
Bo otóż, od dłuższego już czasu, chodzi za mną post, o tym czego się boję. A tu właśnie z największą przyjemnością, odsłuchałam podcast Joasi Tu_Okuniewska, o tym samym tytule. Miało być mrocznie i poważnie, ale nie od tego jest blog, prawda? Więc będzie, ot tak, po mojemu!

Moj kontekst i moje życie, jest totalnie inne niż Joanny, jeśli chcecie ją bliżej poznać, lećcie na Spotify, nie czuje się upoważniona, by tu o tym dyskutować, więc i moje "boję się", jest zupełnie inne niż Joanny i pewnie totalnie inne niż Wasze. A im dłużej o tym myślę, tym mniej rzeczy, strasznych rzeczy w moim życiu, przychodzi mi do głowy. Ja jestem chyba kompletnie odjechana, ewentualnie kompletnie głupia, ale ja generalnie niewielu rzeczy się boję. Dzieje się tak pewnie dlatego, że ja taki najgorszy strach, ale taki najgorszy strach, już znam od wielu, wielu lat i go zwyczajnie oswoiłam! Pokonałam, a na koniec kompletnie z mojego życia wyeliminowałam.  Ale nie o wynurzeniach dziś będzie. 

A więc, (tak, wiem, nie należy zaczynać zdania od a więc) nie mam napadów lękowych, nie siedzę i nie rozkminiam, że ktoś mnie oceni tak, a nie inaczej i jeszcze podzieli się tym odkryciem na messangerze z koleżanką, mam to kompletnie gdzieś, znaczy w dupie. Oczywiście, że nienawidzę, jak mnie ktoś krytykuje, obgaduje czy ocenia, ale się tym nie zamartwiam i się tego jakoś specjalnie, nie boję, bo cóż się może najgorszego stać, kiedy ktoś mnie oceni źle? Mogę mu ewentualnie nawstawiać i pożegnać z moje życia, ot tam wielkie halo!
Nie boję się, że popełnię błąd, oczywiście, że staram się je przewidzieć i zawczasu usunąć, ale nie myli się tylko ten, kto nic nie robi, to prawda stara jak świat i jej należy sie trzymać. 
Niektórych rzeczy się wstydzę, ale to nie jest strach :)

Coś tam jednak, w zakamarkach duszy znalazłam ...

🍀boję się o zdrowie moich dzieci - kiedy pomyślę, że coś, cokolwiek mogłoby im się stać, ściska mi się żołądek i łzy stają w oczach, u mnie to podchodzi chyba pod rodzaj lęku somatycznego, tzn. reaguje na niego, strach znaczy, cały mój organizm - mam ból brzucha, ból głowy, roztrzęsienie i rozregulowanie ciała. Otrząsam się z niego i tłumaczę sobie, że przecież dzieci się przewracają, nabijają sobie guzy, czasem nawet łamią ręce, ale to się wszystko leczy. Czasem działa, czasami, nie!
Nie jestem toksycznym rodzicem, moje dzieci wychodzą same z domu, a właściwie wychodziły przed 12343456767543 dniem pandemii, na podwórko, odwiedzały kolegów, chodzili i wracali sami ze szkoły, Kuba był na obozie siatkarskim, Kacper jeździł na biwaki zuchowe, ale zawsze uspokajam się całkowicie dopiero, wtedy, gdy obaj są w domu. 
Oczywiście, że martwię się też zdrowiem innych członków rodziny, ale to już zupełnie inny strach, taki powiedziałabym normalny ...

🍀boję się też o swoje zdrowie - jest to jednak, taki lęk powiedziałabym średnio zwyczajny. Badam się regularnie i nie tylko u lekarza pierwszego kontaktu, kiedy mam katar, ale robię kompleksowe badania co najmniej raz w roku, więc ten strach jest pod kontrolą, chociaż pewnie, zastanawiam się czasem, czy dożyję czasów,  kiedy moi synowie będą już dorośli? Jeszcze tylko przekonania zupełnego nie mam, co do tego,  czy dzieci, to w ogóle kiedyś dorosną?

🍀 czasem boję się tego, czy dobrze wychowuję swoje dzieci, czy one sobie w życiu poradzą, czy będą potrafiły obronić się przed złem tego pieprzonego świata? Czy dobrze im uświadomiłam, że nie należy zawsze i wszędzie i bezwzględnie słuchać innych, że zawsze, to trzeba mieć swój rozum, czy będą same umiały wybrać między dobrem a złem, czy nie dadzą sobie wmówić głupot typu - ideologia LGBT, white power, Polska dla Polaków? Staram się póki co, najlepiej jak mogę!

🍀boję się stracić płynność finansową - szczególnie teraz, wiecie kredyt, to nie przelewki, więc staram się robić wszystko tak, by jednak go spłacać. 

🍀 boję się pająków i to kuźwa nie są żarty. Boję się tego cholerstwa, do tego stopnia, że lubię węże, bo te zżerają pająki! Innych fobii zwierzęcych nie posiadam!

Jak widzicie nie ma tego dużo, albo wręcz przeciwnie jest tego ogrom? Co sądzicie, bo u mnie to,  byłoby na tyle! 

Wszystkie inne strachy wysyłam na lachy. Kiedy przyjdzie mi do głowy usiąść i się czym zamartwiać i straszyć, pukam się w głowę i mówię sama do siebie "a ty co, dewociejesz?" i jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, strach mija! Hahaha! 

Podzielcie się ze mną swoimi strachami, jeśli macie ochotę! Nikomu nie powiem! Obiecuję!

Tymczasem pozdrawiam serdecznie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...