My już mieszkamy na swoim. Poszło sprawnie, ale szczerze powiem, że zdrowo się przy tym nabiegaliśmy.
Sporo urzędowych spraw trzeba ogarnąć, jak już wspominałam, wiele podpowiada biuro, ale też i Pani w banku była niezmiernie pomocna.
Na ten przykład, niewiele osób wie, że nie trzeba podpisywać ze sprzedającym, żadnej umowy wstępnej, ani przedwstępnej, nie trzeba żadnych zaliczek i wpłat, wystarczy podpisać w banku, w obecności doradcy kredytowego - warunek konieczny, tzw "oświadczenie woli". Taki dokument zapoczątkowuje złożenie wniosku kredytowego, oczywiście poza toną innych, które trzeba dostarczyć.
Kiedy szczęśliwie staniecie się posiadaczami kredytu, razem z innymi dodatkowymi, zupełnie Wam niepotrzebnymi produktami bankowymi, można umawiać się na podpisanie umowy kupna - sprzedaży, czyli witamy u notariusza.
I tu powiem Wam jedno, umowcie się w ciągu dnia, kiedy Pani notariusz ma dużo czasu, bo odczytanie umowy, spisanie dokumentow, numerów kont i innych głupot, trochę trwa.
Sam koszt pracy notariusza, nie jest wielki, ale trzebo u niego opłacić również podatek od wzbogacenia, tak, tak nawet z kredytem właśnie się wzbogaciliście oraz opłatę za wpis do księgi wieczystej, nie wiem niestety czy to stała opłata, czy może różne województwa, różnie to wyceniają, podatek jest oczywiście ten sam i wynosi 2% wartości nieruchomości.
U notariusza również dokonujesz przelewu swojej części wartości mieszkania, przy kredycie hipotecznym jest to minimum 10% wartości mieszkania, a kiedy już ubezpieczysz swoje nowe gniazdko i pokażesz opłaconą polisę w banku, on również przeleje swoją część na konto sprzedającego. I już, gotowe, możesz się wprowadzać!
Zastają jeszcze dwa wnioski w sądzie - 350zł i umowy z gazownią, elektrownią i spółdzielnią mieszkaniową, to już za free :)
Przeprowadzka - powiem Wam, że trudno znaleźć dobrą firmę przeprowadzkową w rozsądnej ceniei na czas, kiedy akurat wy jej potrzebujecie. Ja rozumiem, że meble nie są lekkie i żę piętra, ale już bez przesady, w końcu tym razem pianina nie targali :)
Nieodzowną częścią przeprowadzki jest sprzątanie i segregowanie - do użytku, do śmieci, do oddania, to świetna metoda, ogarniają ją wszyscy, nawet dziecko z charakterem zbieracza!!!
Rozłóż sprzątanie w czasie i zaplanuj, szczególnie jak masz tylko tydzień, a do posprzątania i ogarnięcia 2 mieszkania, dzieci w szkole i pracę na etacie, nie zrobisz tego w jeden wieczór, nawet tak nie myśl.
Nie zapomnij przypadkiem, że nie jesteś sama, a podłogę każdy wytrze tak dobrze jak Ty - no OK prawie tak dobrze! Zaangażuj dzieci, męża, podejmujcie wspólne decyzje, a przy tym się bawcie!
NAWET NIE PRÓBUJ - NIE DA SIĘ :)
Zaplanowaliśmy wszystko, a tak się przynajmniej wydawało, rozpisałam zadania, ja swoje, mąż swoje, część wspólną i przeszliśmy do ich realizacji. Po drodze dopisywaliśmy sto innych, np wymianę spłuczki, baterii w łazience, piecyka... kuchenki i nie wiem czego tam jeszcze :)
Nasze zadania już odhnaczone, realizowane wspólnie i wspólnie uzgodnione - no dobra, bez ściemy, prawie wspólnie :)
Nie była to nasza pierwsza przeprowadzka, ale pierwsza z takim zaangażowaniem, poświęconym czasem i planowaniem.
Poszło dobrze!
W tydzień wszystko ogarnęliśmy, a dziś - u mnie jest 1.12, siedzę w swojej sypialni z drzwiami - wtajemniczeni wiedzą o co chodzi - z lampeczką winka i piszę do Was ten post.
Teraz czekamy na Święta w nowym mieszkanku. I wiecie co? Po raz pierwszy w życiu nie czekają mnie generalne, przedświąteczne porządki, bo te mam już z głowy.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz