A czemu nielubiane? Ano dlatego, że
najczęściej, już samo nasze podejście do motywacja sprawia, że jest ona tak bardzo
przez nas pożądana, że wszystko co wiąże się z jej brakiem jest zwyczajnie
nielubiane.
Czekałam z tym wpisem bardzo długo.. Czekałam,
bo chciałam sobie poukładać, to co usłyszę na webinarze z #Paniswojegoczasu, z
tym co sama wiem i stosuję.
Chciałam sprawdzić sobie, jak dalece będzie
mi bliskie podejście Oli do kwestii motywacji, czy potrafię się z tym identyfikować i czy będzie to na
mnie działać. I wiecie co? Działa! A powiem więcej, zawsze działało!
O ile w pracy, zawsze byłam
zwolenniczką pomiarów, wykresów i wskaźników, bo to po prostu odrzuca już na
wstępie wszelkie dyskusje, że białe jest białe, o tyle w zarządzaniu moim
własnym czasem i własnymi celami, metod SMART nie używam, bo nie ma po co! Moje cele są moje, chcę je realizować po coś i wiem po co, ja
wiem, to wystarczy!
Ale wracając do motywacji.
Czym dla nas jest motywacja? Manną z
nieba, która ma na nas po prostu spaść, oświecić i powiedzieć – „rusz dupę,
właśnie jesteś zmotywowana”, czy raczej uczuciem, które czujemy, kiedy już coś
zrobimy i widzimy tego efekt?
Motywacja na pewno nie jest
efektywnością – to mit, wiem to i bez Oli Budzyńskiej, ale i ona o tym mówi –
można zrobić wszystko, OK prawie wszystko, bardzo efektywnie, bez najmniejszej
motywacji. No nikt mi nie powie, że czuje motywację do prasowania czy mycia kibla,
a przecież nie chodzimy w wygniecionych ciuchach i nie żyjemy w brudzie.
Więc, kiedy jesteśmy zmotywowani? Oto
pytanie, które powinniśmy sobie zadawać, kiedy byłam ostatnio zmotywowana? Co
na to wpłynęło? Jak się wtedy czułam? Co zrobiłam? itd.
Powiem Wam, Moje Drogie, że webinar
pozwolił mi uświadomić sobie, że właściwie nie mam problemów z motywacją.
Oczywiście, że czasami mi się nie chce
nic – no to jest jasne jak słońce! Wtedy po prostu odpuszczam, przecież nic się
nie stanie, jak jeden dzień posiedzę i zrobię NIC. Świat będzie dalej istniał!
I, muszę się czymś pochwalić, nigdy wcześniej się
nad tym nie zastanawiałam, a zgodnie z kartą pracy zadaną przez Panią Swojego
Czasu, postanowiłam się sprawdzić. Czego w swoim obecnym życiu nie robię, bo nie mam do tego motywacji … nie wymyśliłam żadnej takiej rzeczy, pomijając regularną robotę
oczywiście - hahaha, a to już sporo moim zdaniem.
Zadałam też sobie po-webinarowe pytanie,
w ramach pracy domewej - kiedy ja jestem zmotywowana do działania?
~ wtedy kiedy dobrze się czuję –
poznaje siebie, każdego roku od nowa 😊 naprawdę, jestem coraz starsza i wiem, że dzień zoombie
mam w czwartek. Nie wiem jak to działa, ale w czwartek obie moje półkule lekko
zamierają, wiec przestałam na siłę wymagać od siebie 100% w czwartki i nic zlego sie w związku z tym nie stało! Kiedy mam 1wszy
dzień okresu, też raczej o maratonie nie myślę bo wiem, że nie warto – proste 😊
~ idę w każde zadanie metodą małych
kroków – kiedy zrobię punkt 1, to bardziej chce mi się zrobić punkt 2 i 3 i
każdy kolejny, wtedy moja motywacja wzrasta, kiedy działam, wtedy mi się chce 😊
~ wynajduję sobie czasem towarzystwo
–korzystam wtedy z towarzystwa męża, np. kiedy chodzę z kijkami (zimą nie
chodzę) lub syna – on na desce, hulajnodze, rowerze, ja na nogach – tylko czasem przeszkadza mi gadanie, bo się szybciej męczę 😊
~ daję sobie nagrodę – wyznaczam
sobie małe przyjemności za każdy tydzień regularnego treningu – to nie musi być
wielka paczka chipsów, ale może lody, winko, czekoladka – dla każdego coś
miłego 😊
~ żyję zdrowo, a przynajmniej
staram się, od kiedy odstawiłam mięso, czuję się naprawdę lepiej fizycznie, nie
jestem ociężała, wiecznie zmęczona i senna 😊
~ ruszam się – to pozwala oczyścić
umysł i duszę, i mam szansę pogadać ze sobą, dojść do porozumienia i podjąć
decyzję – idę jeszcze 2 czy 3km? Robię zadanie A czy B, zaczynam nowe wyzwanie
itd. 😊
Ola mówi – sex, ruch, sen i zdrowe
jedzenie, ja dorzucam dobry humor i dystans do siebie.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz