niedziela, 11 września 2022

Kiedy kończy się młodość?

Oczywiście, że to wiem!

Co więcej jestem absolutną fanką powiedzenia - masz tyle lat, na ile się czujesz, więc w moim sercu mam wciąż trzydziestkę. Nie zmienia to jednak faktu, że według metryki, to mam trochę, ociupinkę więcej, niż te 30 lat.

Zastanawiam się ostatnio, nie tak całkiem sama z siebie, ale po odsłuchaniu pewnego podkastu - uwaga, 29latki - czy są w moim życiu takie rzeczy, których robienia zaprzestałam, bo ... powiedzmy - dojrzałam? (Nie powiem kogo, sorry wystarczy, że ja się wkurzyłam)

I wiecie co? Nie ma! 

Pomimo tej metryki i faktu posiadania dwójki dzieci, co się z tą trzydziestką właśnie bezpośrednio wiąże, nic szczególnego się we mnie i ze mną nie zmieniło.  Przybyło mi tu i ówdzie, musiałam nauczyć się odpowiedzialności nie tylko za samą siebie, ale i dzieci, doszły mi obowiązki, praca zawodowa i tzw. dorosłość w pełnej krasie, ale nie czuję, by to wszystko spowodowało myślenie, że cokolwiek w swoim życiu, już utraciłam. 

Zastanówmy się, co jest domeną ludzi młodych, a ja, z takiego czy innego powodu, już tego nie robię!

Nigdy nie byłam fanką koncertów muzycznych, nie ciągnęły mnie ani Woodstock, ani Opener'y, ja w ogóle jakoś tak z muzyką miałam i mam tyle wspólnego, co pokręcenie tyłkiem w łazience, na tak zwany poranny rozruch i to nie zawsze. Słucham oczywiście muzyki w domu, ale właśnie ... w domu. 

Latałam kiedyś po dyskotekach jak wściekła, ale głównie chyba, jak dochodzę do wniosku, ze względu na koleżanki. Lubię tańczyć, brykam na imprezach z tańcami, ale do klubów specjalnie chodzić nie lubię i jakoś nie czuję, żebym w czasach - przeddzieciowych, jakoś szczególnie lubiła.

Imprezy i wypady - kocham! Uwielbiam nasze dziwczyńskie wyjścia na pogaduchy i drinka z dobrym jedzeniem. Uwielbiam też domówki wszelkie czy to u nas i czy u znajomych, jakoś dzieci nigdy nam w tym nie przeszkadzały, bo albo szłam sama, albo kiedy jeszcze było to możliwe, przychodziła nam z pomocą, niezastąpiona, najwspanialsza i najlepsza dla wszystkich, instytucja babci. Nie odmawiam zaproszeniom, zawsze chętna na melanż!

Podróże. Mój żywioł. Czy ja Wam kiedyś mówiłam, że byłam gotowa polecieć do Hong Kongu w przeddzień chińskiego nowego roku, by odebrać brakujący towar dla naszej firmy? Żeby tylko tam polecieć, być, nawet na krótki moment! Kurdę, okazało się, że ten towar waży 100kg i chyba nie dam rady go w podręczny zapakować? Ale na taki wypad, wciąż jestem gotowa.  Podróżuję dużo sama, to przez wzgląd na pracę zawodową, ale podróżujemy też rodzinnie i niezmiennie jest to dla nas super przygoda. Oczywista oczywistość, że nigdy przed dziećmi, nie miałam tak zapakowanych plecaków, że popękały w nich wszystkie szelki. I oczywiste, że podróż pociągiem 720km z dwoma przesiadkami, łóżeczkiem i spacerówką, nie jest bułką z masłem i nie podróżował z dziećmi nikt, kto twierdzi inaczej, ale teraz mamy przynajmniej co wspominać i nasi chłopcy nie sikają z wrażenia na widok pociągu czy tramwaju. Nigdy też nie kłócimy się tak zaciekle, jak w czasie podróży. To ta suka nawigacja nas zawsze poróżni :). No cóż - taki mamy klimat w tej rodzinie :)

Aktywność ruchowa. Maratonów nie biegałam i biegać nie zamierzam, biegania jako takiego szczerzę nie cierpię - wciąż i zawsze. No może ostatni nasz pobyt w górach, nie był najszczęśliwszym rozwiązaniem i moim najbardziej błyskotliwym pomysłem, ale aż tak źle, też nie było. Poddałam się tylko przy jednym podejściu, zawróciłam do domu i spędziłam miło dzień - sama ze sobą. Jeżdżę na rowerze, spaceruję z kijkami i bez, ćwiczę jogę. Nie, tu też nie czuję, że coś się zmieniło na gorsze, wręcz przeciwnie, jestem bardziej aktywna, niż jak tą 30tkę miałam. Niezmiennie też sprawia mi przyjemność, taka aktywność we dwoje - takie tam ... planszówki :)

Podejście do posiadania. Podobno ludzie starsi, zaczynają oszczędzać, na co nie wiem, ale jednak plotka w społeczeństwie istnie. No to powiem Wam, że w tej kwestii, to ja jestem niezmiennie podlotkiem nastoletnim, ewentualnie starszakiem w grupie grzybków, bo ja wciąż, jak już naprawdę muszę coś zaoszczędzić, to na wszelki wypadek wysyłam kasę na konto męża. To starzec w oszczędzaniu! U mnie - łatwo przyszło, łatwo poszło. Luz. Dzieciak!

Teraz, kiedy to piszę, mam jednak w głowie jedną myśl, która wskazuje na to, że jestem jednak dojrzałą kobietą. Wiecie co to? 

To fakt, jak wiele rzeczy z wiekiem mam w dupie. Co kto o mnie myśli, czy mam dziś jednakowe skarpetki i czy różne, czy mam makijaż czy nie. A kiedyś, dawno temu, bym się tym przejęła, tymczasem teraz trzy dni się nie czeszę i też gra muzyka. 

Więc kiedy kończy się ta młodość? Nie mam pojęcia! Szczerze, ja właśnie przeżywam ją po raz drugi. Jestem niezależna, wolna, szczęśliwa i spełniona. Moja młodość trwa w najlepsze. 

Życie jest super, czasami :)

Pozdrawiam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...