sobota, 17 lipca 2021

Dzieci i statystyka

                                        

Powiedzcie mi jakie jest statystyczne prawdopodobieństwo, że osoba, powiedzmy nieprzepadająca za dziećmi, będzie mieszkać w otoczeniu wyjców?

No, nie przepadam za dziećmi, tak ogólnie. Moje, osobiste, kocham jak istna Matka Wariatka (bez fit, jak widać), skoczyłabym za nimi w ogień i zrobiła dla nich absolutnie wszystko, ale jak pewnie już zauważyliście, mowa tu - O MOICH DZIECIACH, a nie jakiś tam dzieciach.

To nie jest tak, że ja generalnie i zawsze unikam lub kopię po kostkach, kiedy tylko jakieś dzieci się do mnie zbliżają, nie. W moim otoczeniu jest akurat dzieci bardzo dużo. Mam bratanicę i baratanków, których naprawdę ściaskam z tego miejsca. Mam też trzy pewne ulubione dziewczynki, a w zasadzie to już trzy ulubione kobietki młode, za którymi zawsze przepadałam i wciąż przepadam, mimo, że z jedną to się już jakieś 23 lata znamy. 

Wszystkie te małe i duże osobistości, które lubię, charakteryzują się jedną i najważniejszą dla mnie zasadą, jeśli chodzi o MOJĄ tolerancję na dzieci, mianowicie - nie są kurwa i nigdy nie były WYJCAMI.

No szlag jaśnisty mnie trafia, jak bachory wyją. Nie żeby płakały, krzyczły, mruczały cz nawet srały, co wskazywałoby na jakąś niezaspokojoną potrzebę, jakąś boleść, słabość, głód czy zatwardzenie. Nie, wyjce wyją. Wyją, by podnieść ciśnienie sąsiadom i rodzicom. 

Ja nie jestem psychologiem, nie jestem nawet pediatrą czy weterynarzem, ale wierzę głęboko, że ktoś już odkrył jakieś sposoby na WYJCÓW, co? No chyba sama pogoogluję i instrukcję obsługi sąsiadom na wycieraczce zostawię. 

Chociaż, nie ukrywam, miałam lepszy już pomysł - żeby tak w środku nocy wpaść do takiego niewinnego dzidziusia i go kurwa przestraszyć,  takim samym wyciem, jak on mnie wystrasza w mojej ciężko zapracowanej, codziennej, fazie ren. Przestrasza dzieciar cholerny, bo w dzisiejszych czasach, to naprawdę ciężko stwierdzić czy to zwykły wyjec, czy może właśnie matka z ojcem mu rękę z płucami przez ucho wyciągają. No nie wiesz!!!

Patrze czasem na nie na klatce bloku, dość uważnie przyznaję. Oceniam czy siniaków na kończynach nie ma, czy oczy dwa i całe bez sińców, czy paznokcie na miejscu. Kiedy już wykombinuję i się naocznie przekonam, że zewnętrznie wszystko w porządku, to robię zeza lub inną durną minę. Tak żeby ich matka nie widziała :) 

Ale powiem Wam w tajemnicy, że zawsze w takiej sytuacji, mam ochote wrzasnąć na cały głos, za nim BUUUUUU!

A teraz uwaga - informacja rozwalająca mózg. 

Takich przyjemniaczków mam w najbliższej okolicy - sufit i podłoga - DWÓCH.  

Jeden kończy, drugi zaczyna! Matrix! Cholera jasna, matrix!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Idiotyczne wymagania wobec kobiet - sprzątanie

Zobaczyłam ostatnio na IG rolkę z 30min zagospodarowaniem czasu, teoretycznie wolnego, przez pewną Panią, nazwijmy ją Zośka. Zośka w ciągu r...