Czy zwracamy uwagę na to co
kupujemy, czyli innymi słowy czy zwracamy uwagę na to, na co wydajemy swoje –
nasze pieniądze.
Choruję na sweter od Moniki
Kamińskiej i na koszulę i na buty i co, ktoś mi zabroni?
Czytacie czasem, że się tak
wyrażę, skład, z którego wyprodukowano wasze ubrania? Czy wiecie ile w tym jest
naturalnych materiałów, a ile sztucznych? Zastanawiasz się dlaczego całkiem
podobnie wyglądające rzeczy, możesz kupić, w szokująco wręcz różnych cenach?
Wszyscy mówią, a bo płacisz za znaczek na koszulce, a ja mówię gówno prawda.
Płacę za jakość materiału, tkaninę, w której moja skora nie cierpi, albo cierpi
mniej niż w innej.
W większości naszych ubrań, jest
polistyren – co to? To zwyczajny PET – kojarzysz nazwę – to plastik z którego
robi się siatki foliówki i plastikowe butelki. Warto też zwrócić uwagę czy na
metce nie ma akrylu i poliamidu. Ten pierwszy to tani, sztuczny odpowiednik
wełny – szczególnie występujący w ubraniach z sieciówek, ten drugi to
zwyczajny, nieprzepuszczający powietrza – nylon.
Żeby było nam trochę przyjemniej,
co poniektórzy producenci ubrań wymyślili dla PET nazwę – „nowoczesny
polistyren”, że niby już „prawie naturalny” i właśnie dlatego PRAWIE zawsze
robi różnicę.
Tani sztuczny produkt, wykonany w
laboratorium, obniży drastycznie koszt wyprodukowania ubrania, to jest jasne
jak słońce. Obniży koszty, co oznacza, że producentowi nabija kabzę, a u Ciebie powoduje wysypki, zapocenia, smród
na odległość 😊,
ale na pewno nie spowoduje zaoszczędzenia pieniędzy. Te sztuczne ubrania
niszczą się szybciej, mechacą, odbarwiają, odkształcają i są wywalane!
Niemożliwe jest bym, poza butami,
kupowała ubrania dla całej rodziny z tylko i wyłącznie z naturalnych tkanin –
wełna, len, bawełna.
Buty kupujemy porządne, skórzane
i nie żałujemy na nie pieniędzy. Ogromną uwagę przywiązuję też do kupowania koszulek
– T-shirt’ów, najlepiej jak się da z polskiej produkcji i tylko bawełniane, co
nie jest łatwe i nie zawsze dostępne, ale na metce musi być 100 cotton 😊.
Gorzej już sprawa ma się ze
spodniami czy bluzami, ciężko kupić coś naprawdę porządnego, bez domieszek, ale
naprawdę sprawdzam ile % tych domieszek mam, poza tym moje dzieci wyrastają
ostatnio szybciej ze spodni, niż niszczą buty.
Wiecie już dlaczego choruję na
ubrania Kamińskiej?
Obejrzałam sobie kolekcję
jesienną – zimową i jestem chora. Zachorowałam na golf i sweter i buty. Wiem,
że ta inwestycja się opłaci, wiem. A jak
już kupię, wypiorę i będę mogła ponownie założyć – u mnie z praniem różnie, to
oczywiście dam Wam znać 😊.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz