Takim właśnie tytułem zaczynają się właściwie wszystkie polskie blogi,
które chcą powiedzieć coś na temat…. no właśnie, na temat czego?
Hasło - bullet jurnal - zostało
zaczerpnięte z języka francuskiego, oznacza dokładnie – dziennik punktowy.
Niezbyt zachęcająca nazwa, prawda? I choć po francusku brzmi dumnie, jakoś w polskim nie zachwyca. :(
Niemniej jednak zachęcam do startu - dopiero luty i podpowiadam stronę internetową - bulletjournal.com, na której można znaleźć podpowiedzi
jak prowadzić swój własny dziennik, notatnik, planer, pamiętnik, tak żeby był
piękny i funkcjonalny, a przede wszystkim użyteczny dla Was.
Główna idea jest prosta. Jeśli lubisz planować na papierze – UWIELBIAM 😊 - lubisz mieć wszystko
zapisane, oznaczone i udokumentowane – jesteś idealną kandydatką do prowadzenia
takiego dziennika.
A szczególnie przydatnym okazać się on może, kiedy planujemy
coś dużego i rozłożonego w czasie – ślub, komunie dziecka, egzotyczną wyprawę
życia – wtedy planując, oznaczając rozpoczęte i zakończone zadania o niczym nie zapomnimy.
A właściwie o niczym zapomnieć nie powinnyśmy ponieważ planowanie
można podzielić na
miesiące i tygodnie, tygodnie i dni lub w każdy inny
dowolny, wygodny dla nas sposób.
Lubisz tabelki, użyj ich – np. do zaplanowania budżetu; lubisz tagi –
oznacz nimi każde ważne wydarzenie, a jeśli frajdę sprawia Ci kaligrafia –
pisz. Forma dowolna, treść również.
Nadmienić tu należy, iż nie ma i mam nadzieję nigdy nie będzie jednego
„narzędzia” dla bullet jurnal. Jednym z nas wystarczy zeszyt z ładnymi stronami, w który zainwestujemy 100zł w
ekskluzywnym, firmowym sklepie, a inne z nas będą łączyć, np. zszywać luźne
kartki, zabezpieczone piękną okładką.
A jeszcze inne kupią u mnie, tak na próbę
mój autorski projekt! Nieważne, narzędzie również dowolne.
Kiedy już zaczniecie i połkniecie bakcyla, traficie na stronę www.pinterest.com.
Wtedy niestety
pomyślicie „Mój bullet jurnal jest brzydki!” Kiedy dopadnie Was taka myśl,
szybko wróćcie tu, na tą stronę i kilka razy przeczytajcie kolejne zdanie.
A
mianowicie – Twój bullet jurnal nie jest
brzydki. Jest Twój!. A Ty jesteś na
początku swojej drogi.
Zapamiętanie? To teraz zatytułuj jedną kartkę w swoim planerze - INSPIRACJE
– i zapisz, narysuj, przyklej nowe pomysły na planowanie i ozdabianie.
W prawdziwym bullet jurnal podobno
nie może zabraknąć zdjęć! Dla mnie to pomysł fantastyczny. Uwielbiam zdjęcia i
mam ich pełno. Lubię patrzeć i wspominać, bo to oznacza, że mam co wspominać! A
kiedy mam porostu gorszy dzień, zaglądam do ostatniego zdjęcia i humor się od
razu poprawia.
Dla kogo więc bullet jurnal się
nie nadaje, kto z niego korzystać nie powinien? Nie wiem. Nie znalazłam takiej grupy kobiet. OK, jak ktoś do wszystkiego używa excela, to może rzeczywiście
nic tu po nim. Dla wszystkich innych będzie świetną zabawą i przepiękną
pamiątką.
A kiedy już wszystko zaplanujecie, i wykonacie, warto może zastanowić się
nad formą dokumentowania wspomnień? Ale to temat na zupełnie osoby artykuł.
Czekajcie!
Pozdrawiam!
Takim właśnie tytułem zaczynają się właściwie wszystkie polskie blogi,
które chcą powiedzieć coś na temat…. no właśnie, na temat czego?
Hasło - bullet jurnal - zostało
zaczerpnięte z języka francuskiego, oznacza dokładnie – dziennik punktowy.
Niezbyt zachęcająca nazwa, prawda? I choć po francusku brzmi dumnie, jakoś w polskim nie zachwyca. :(
Niemniej jednak zachęcam do startu - dopiero luty i podpowiadam stronę internetową - bulletjournal.com, na której można znaleźć podpowiedzi
jak prowadzić swój własny dziennik, notatnik, planer, pamiętnik, tak żeby był
piękny i funkcjonalny, a przede wszystkim użyteczny dla Was.
Główna idea jest prosta. Jeśli lubisz planować na papierze – UWIELBIAM 😊 - lubisz mieć wszystko
zapisane, oznaczone i udokumentowane – jesteś idealną kandydatką do prowadzenia
takiego dziennika.
A szczególnie przydatnym okazać się on może, kiedy planujemy
coś dużego i rozłożonego w czasie – ślub, komunie dziecka, egzotyczną wyprawę
życia – wtedy planując, oznaczając rozpoczęte i zakończone zadania o niczym nie zapomnimy.
A właściwie o niczym zapomnieć nie powinnyśmy ponieważ planowanie
można podzielić na
miesiące i tygodnie, tygodnie i dni lub w każdy inny
dowolny, wygodny dla nas sposób.
Lubisz tabelki, użyj ich – np. do zaplanowania budżetu; lubisz tagi –
oznacz nimi każde ważne wydarzenie, a jeśli frajdę sprawia Ci kaligrafia –
pisz. Forma dowolna, treść również.
Nadmienić tu należy, iż nie ma i mam nadzieję nigdy nie będzie jednego
„narzędzia” dla bullet jurnal. Jednym z nas wystarczy zeszyt z ładnymi stronami, w który zainwestujemy 100zł w
ekskluzywnym, firmowym sklepie, a inne z nas będą łączyć, np. zszywać luźne
kartki, zabezpieczone piękną okładką.
A jeszcze inne kupią u mnie, tak na próbę
mój autorski projekt! Nieważne, narzędzie również dowolne.
Kiedy już zaczniecie i połkniecie bakcyla, traficie na stronę www.pinterest.com.
Wtedy niestety
pomyślicie „Mój bullet jurnal jest brzydki!” Kiedy dopadnie Was taka myśl,
szybko wróćcie tu, na tą stronę i kilka razy przeczytajcie kolejne zdanie.
A
mianowicie – Twój bullet jurnal nie jest
brzydki. Jest Twój!. A Ty jesteś na
początku swojej drogi.
Zapamiętanie? To teraz zatytułuj jedną kartkę w swoim planerze - INSPIRACJE
– i zapisz, narysuj, przyklej nowe pomysły na planowanie i ozdabianie.
W prawdziwym bullet jurnal podobno
nie może zabraknąć zdjęć! Dla mnie to pomysł fantastyczny. Uwielbiam zdjęcia i
mam ich pełno. Lubię patrzeć i wspominać, bo to oznacza, że mam co wspominać! A
kiedy mam porostu gorszy dzień, zaglądam do ostatniego zdjęcia i humor się od
razu poprawia.
Dla kogo więc bullet jurnal się
nie nadaje, kto z niego korzystać nie powinien? Nie wiem. Nie znalazłam takiej grupy kobiet. OK, jak ktoś do wszystkiego używa excela, to może rzeczywiście
nic tu po nim. Dla wszystkich innych będzie świetną zabawą i przepiękną
pamiątką.
A kiedy już wszystko zaplanujecie, i wykonacie, warto może zastanowić się
nad formą dokumentowania wspomnień? Ale to temat na zupełnie osoby artykuł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz